czwartek, 11 listopada 2021

Rozdział 7 - Punching Bag

 


Następnego dnia po przyjęciu zaręczynowym przyszedł dzień wyjazdu Iwonki i Huberta. Ania postanowiła odwieźć ich sama, gdyż Nate miał dużo pracy i nie za bardzo mógł się oderwać. 
Po zapakowaniu się do samochodu cała trójka ruszyła na lotnisko, po drodze radośnie między sobą rozmawiając.
Na lotnisku okazało się, że zdążyli w sam raz na odprawę samolotu do Polski. Nadszedł więc dla naszej trójki czas pożegnania.
Ania i Iwonka mocno się uściskały na pożegnanie. 
- Tylko tam grzeczni bądźcie z Natem, nie chcemy zostać wujostwem za szybko - zachichotała Iwonka szepcząc przyjaciółce do ucha.
Ania zarumieniła się.
- To samo mogłabym powiedzieć o was - zachichotała słodko i uściskała ich oboje. - Trzymajcie się ciepło kochani, jak dolecicie to dajcie jakoś znać - dodała z uśmiechem.
- No jasna sprawa - uśmiechnął się Hubert, po czym ponownie uściskali się z przyjaciółką.
- I daj znać, jak już podejmiesz decyzję w sprawie wiesz kogo - wyszeptała do niej jeszcze porozumiewawczo Iwonka, na co Ania pokiwała głową.
Ponownie mocno się uściskali i Hubert z Iwonką odeszli w kierunku stanowiska odprawy.
Ania poczekała jeszcze aż samolot z przyjaciółmi odleci, pomachała im z hali lotniska, po czym wróciła do samochodu.
W drodze do domu zastanawiała się nad tym co powiedziała do niej Iwonka. Oczywiście wiedziała doskonale o kogo chodziło i cały czas się zastanawiała komu ostatecznie odda swoje serce. Andy był skończoną świnią, zresztą tak samo się zachowywał, więc nie zasługiwał na dalsze szanse. Bała się, że jak znowu mu wybaczy, to ten ponownie wykorzysta jej dobre serce i zacznie na tym żerować, a ona będzie nieszczęśliwa i będzie męczyć się w związku z kimś, kto niszczy ją psychicznie.
A Nate... Nate był naprawdę kochaną osobą, wspierał ją na każdym kroku i traktował jak królową. Oczywiście uważała to za przesadę, ale to wszystko było tak piękne, że nie chciała tego przerywać. Widziała, że ją kocha i chce dla niej jak najlepiej. Dlatego chyba wybór wydawał się oczywisty, jednak wciąż pewne wątpliwości się w niej kołatały, więc chciała się nad tym jeszcze zastanowić zanim podejmie ostateczną decyzję.
Po krótkim czasie bezpiecznie dojechała do domu. Po otwarciu drzwi uderzyła ją dziwna cisza, która aż przytłaczała od samego wejścia. Ale nie tylko to ją zaskoczyło. 
Na podłodze były rozsypane płatki czerwonych róż, które prowadziły szlak prosto na górę, najprawdopodobniej do sypialni. Ania uśmiechnęła się pod nosem i zdjęła kurtkę oraz buty i skarpetki, po czym bosymi stopami poszła po ścieżce tak, jak była poprowadzona.
Na górze prowadziła ona oczywiście do sypialni, gdzie na łóżku czekał już na nią Nate. W samych bokserkach i czerwoną różą w dłoni. Ania zamknęła drzwi za sobą i uśmiechnąwszy się stanęła oparta o najbliższą ścianę.
- A z jakiej to okazji takie cuda? - zapytała słodko patrząc się zafascynowana na swojego ukochanego, który wstał z łóżka i podszedł do niej z różą, którą jej podał.
- A z takiej okazji, że cię bardzo kocham... - wyszeptał słodko nachylając się nad jej uchem. - Jesteś najpiękniejsza na świecie, moja królowo, i tak cię będę traktował zawsze, każdego dnia - dodał słodko pochylając się znacząco nad jej ustami.
Ania uśmiechnęła się szeroko i odłożyła różę na stolik.
- Mój książę... - wyszeptała czule po czym objęła ukochanego za szyję i pocałowała bardzo namiętnie.
Nate tylko na to czekał. Od razu zaczął zdejmować z dziewczyny wszystkie ubrania jakie miała na sobie i gdy już była kompletnie naga nie przestając jej całować podszedł z nią do łóżka, na które po chwili oboje padli w namiętnym uścisku. 
Chłopak delikatnie pieścił jej ciało nie tylko dłońmi, ale także pocałunkami, zupełnie jakby chciał rozpalić ją przed właściwym aktem. Ona czując te pieszczoty jęknęła słodko i stopami zsunęła z niego bokserki, by po chwili poczuć ocierającą się o jej uda stojącą na sztorc twardą męskość ukochanego.
- Kochany... nie pierdziel się... wejdź do środka, ja już nie wytrzymam bez ciebie w środku - wyszeptała słodko gdy całował jej szyję.
Nate uśmiechnął się do niej szeroko.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, królowo - wyszeptał, po czym mocnym ruchem wsunął się w swoją ukochaną.
Ania powitała go w swoim wnętrzu z naprawdę głośnym jękiem rozkoszy i praktycznie od razu rozpoczęli wspólny taniec ekstazy i miłości, w którym to oni nadawali rytm. Objęła go mocno swoimi udami i ramionami by czuć go jeszcze bliżej siebie. A gdy raz po raz zanurzali się w otchłani rozkoszy, wbijała w jego plecy swoje paznokcie, zostawiając tam słodkie miłosne ślady, jednocześnie wydając z siebie naprawdę głośne okrzyki zadowolenia. 
Ich wspólny taniec trwał cały wieczór i noc. Na sam koniec Ania po raz kolejny tej nocy nabiła się na ukochanego, czym wywołała zarówno u siebie jak i u niego okrzyk rozkoszy. Nate natychmiast złapał ukochaną za jej kształtne biodra i wraz z nią kontynuował ten boski miłosny taniec, jednocześnie z ogromną fascynacją wpatrując się w falujące piersi ukochanej, które tak bardzo kochał pieścić, tak samo jak i resztę ciała Ani.
Po dłuższej chwili po raz ostatni tej nocy odlecieli daleko w kosmos i Ania opadła na ukochanego. Wtuliła się w niego bardzo mocno i wsunęła nos w jego szyję, a on objął ją mocno swoimi silnymi ramionami.
- Jesteś naprawdę cudowna... zasługujesz na jak najwięcej takich nocy - wyszeptał jej do ucha delikatnie gładząc jej włosy. - Moja cudowna królowa - dodał słodko całując czule jej słodkie usta.
- Mój książę, najcudowniejszy książę - wyszeptała Ania w jego usta oddając pocałunek.
Czuła się cudownie. Wreszcie była traktowana tak jak na to naprawdę zasługiwała i tak jak chciała być traktowana. Oczywiście za każdym razem w granicach rozsądku, ale takiego szacunku i takiej czułości potrzebowała. Dopiero teraz to odnalazła. Nate był jej ideałem, jej księciem, o którym przez lata marzyła. 
W końcu postanowiła. Zerwie z Andym. Ta maskarada musi się skończyć. On musi pozbyć się złudzeń, że jeszcze jest w stanie ją odzyskać, a ona musi w końcu zacząć żyć pełnią życia z mężczyzną, który ją kocha, szanuje i wspiera na każdym kroku.
Położyła się obok Nate'a, ale nadal była wtulona w niego. Głowę oparła na jego torsie i zaczęła kręcić pierścionkiem zaręczynowym, co zauważył jej ukochany. 
- Kiedy się tego pozbędziesz? Kiedy usuniesz go ze swojego życia? - zapytał całkowicie poważnie patrząc się na nią pytająco.
Ania spojrzała mu w oczy.
- Jutro - odpowiedziała spokojnym i poważnym tonem. - Jutro z nim zerwę. Pojadę tam i rzucę mu tym pierścionkiem prosto w jego zapijaczoną twarz - dodała równie poważnie. - I zrobię coś jeszcze, ale to się przekonasz w swoim czasie, misiu - uśmiechnęła się słodko, po czym dała mu buziaka.
- Jesteś bardzo tajemnicza, moja księżniczko - wyszeptał Nate również dając jej słodkiego buziaka. - A teraz chodźmy już spać, bo nie wstaniemy i nasza misja spali na panewce - dodał chichocząc słodko. - Dobranoc, moja królowo - to mówiąc pocałował ją jeszcze słodko po czym wtulił ją w siebie mocno i zasnął.
- Dobranoc, mój książę - wyszeptała w odpowiedzi Ania, po czym sama również zasnęła wtulona w ukochanego.


***
Następnego dnia Nate i Ania pojechali we dwoje do Remiego, by odwiedzić Daredevila i przy okazji spróbować złapać Andy'ego by z nim porozmawiać. Oczywiście wcześniej upewnili się, że gospodarz będzie w domu i będzie mógł ich przyjąć. 
- Cześć wam, jak miło was widzieć w końcu - uśmiechnął się do nich Remi i przywitał ich serdecznie już od samego wejścia. Wyściskał mocno Anię i spojrzał się na Nate'a pytająco. - A ciebie nie znam... Remi jestem - wyciągnął rękę do chłopaka na powitanie.
- Nate, bardzo mi miło - uśmiechnął się do niego w odpowiedzi czarnowłosy. 
Gospodarz zaprosił ich do kuchni, gdzie mogli na chwilę na spokojnie usiąść przy stole i wypić kawę. 
Ledwie zdążyli usiąść i nagle dobiegły ich psie piski dochodzące z progu kuchni. Dziewczyna spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła radosną mordkę Daredevila, który najwyraźniej przyszedł tu za jej głosem.
- Cześć moje psie słoneczko, zaraz mamusia nakarmi, pewnie jesteś głodny - zachichotała biorąc psiaka na ręce, a ten od razu polizał ją po twarzy. - Ej, ja się już myłam - zaśmiała się dziewczyna. - Też za tobą tęskniłam - dodała szeptem gładząc psiaka po łebku, na co ten radośnie zastrzygł uszami i zamachał ogonkiem.
Nate patrzył się na tą scenę z rozczuleniem i sam też nie oparł się pokusie pogłaskania psa, na co ten obwąchał jego dłoń i polizał go po niej.
- Chyba cię polubił - zauważyła Ania z uśmiechem gładząc ukochanego po włosach, na co ten odpowiedział jej pocałunkiem w policzek. - Wyczuwa dobrych ludzi, zdobyłeś jego zaufanie... dobra pora dać mu jeść, bo po to pewnie przyszedł - dodała chichocząc po czym wstała by szybko nakarmić psiaka, który po posiłku zasnął na swoim legowisku w kącie kuchni.
W międzyczasie Remi zrobił kawy, a zaraz potem przyszli Sebastian i Emmerson, koledzy Remiego z zespołu, z którymi Nate szybko złapał zajawkę, zwłaszcza z tym pierwszym, który także profesjonalnie grał na gitarze. Wyszli do studia, by pokazać czarnowłosemu gitary i pewne chwyty, więc Ania i Remi mogli spokojnie porozmawiać.
- Ten Nate... to nawet sympatyczny chłopak... coś was łączy? - zaczął rozmowę Remi patrząc się na Anię pytająco.
Dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo i wzięła łyk kawy.
- Na razie przyjaźń z bonusem, a potem zobaczymy... na razie muszę zamknąć sprawę z Andym - stwierdziła stanowczo. - A właśnie... gdzie on jest? Śpi czy co?
- Wyszedł, mają jakieś nagrywki z chłopakami, ma być najpóźniej wieczorem.
- Cholera - zaklęła soczyście Ania biorąc kolejny łyk kawy. - Nie mogę tyle czekać, po południu mam trening, a potem mecz półfinałowy... A nie wiesz jakie to nagrywki mają?
- Podobno jakiś teledysk kręcą, więc im się bankowo zejdzie  do wieczora - powiedział Remi z lekkim uśmiechem. - My zresztą też kręcimy niedługo nowy teledysk, zaczynamy nową erę, jesteś ciekawa?
- Zawsze, pokazuj co tam wymyśliliście tym razem - uśmiechnęła się do niego Ania odstawiając kubek z kawą na stół. 
- To chodź do salonu, tam zostawiłem wszystkie papiery i tekst.
Wyszli więc z kuchni i usiedli na kanapie, gdzie rzeczywiście na stoliku znaleźli stosik papierów zapisanych nutami i tekstami piosenek. Remi pokazał Ani jeden z tekstów.
- Taki na przykład ostatnio stworzyłem - powiedział z lekką dumą w głosie.
Ania przeleciała tekst wzrokiem. Miał tytuł "Punching Bag". Po chwili wczytała się w niego dokładnie, a brzmiał on tak:

Go on, make my day
Go get high on my mistakes
Give me more complaints
You're real, I'm just a fake
I wake up, I'm so glad
I can be your punching bag
Go on, make my day
Go get high on my mistakes

Go ahead and mold me, bought me and they sold me
I'm smiling upside down
Now I'm all used up, ready for my close up
Am I pretty underground?
I can be your Barbie, I can say sorry
I can do whatever you want
Go ahead and slap me if it makes you happy
Use and abuse me 'til I'm gone

Go on, make my day
Go get high on my mistakes
Give me more complaints
You're real, I'm just a fake
I wake up, I'm so glad
I can be your punching bag
Go on, make my day
Go get high on my mistakes

Yeah, if you want me, come and take me
Because I love the way you hate me

But didn't even notice, barely got a moment
Not a moment to myself
Heaven's what they sold me, but now I miss the old me
Before I got stuck in hell
Walking down the street, just a public enemy
My back's against the wall
I didn't even notice, barely got a moment
Build me up to watch me fall

If this is goodbye, you bled me dry
This is goodnight, my soul has died
I gave you my all, you built me up to fall
I gave you my all, I gave you my all

Go on, make my day
Go get high on my mistakes
Give me more complaints
You're real, I'm just a fake
I wake up, I'm so glad
I can be your punching bag
Go on, make my day
Go get high on my mistakes

If you want me, come and take me
Because I love the way you hate me
Someone find me, someone save me
Because I feel like I'm fucking dying

- No i co o tym myślisz? - zapytał się nagle Remi wyrywając Anię z lekkiego zamyślenia, w które zapadła przy czytaniu tej piosenki.
Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała się na niego z delikatnym uśmiechem.
- Bardzo ciekawy, naprawdę interesujący, porusza bardzo ważne tematy - stwierdziła poważnie odkładając kartki na stolik. - Aż mi się moja przeszłość trochę przypomina. 
- Jaka przeszłość? O czym mówisz? - Remi spojrzał się na nią zainteresowany. 
Ania westchnęła smutno. Nie lubiła wracać do tych momentów.
- Andy nie zawsze był taki jaki jest teraz, teraz w sensie jak jest trzeźwy - zaczęła z lekkim tajemniczym uśmiechem. - Kiedyś był z niego naprawdę kawał wrednej mendy i do tego... damski bokser, zwłaszcza jak wypił i coś mu nie pasowało - westchnęła smutno. - Pamiętam jakby to było wczoraj...

***
WSPOMNIENIE - OKOŁO 2,5 ROKU WCZEŚNIEJ:
Ania sprintem wręcz wracała z treningu. Nie dość, że była głodna, to jeszcze wiedziała, iż Andy będzie się denerwował, jeśli nie będzie miał gotowego obiadu. A tego akurat nie zdążyła do końca przygotować przed wyjściem.
Po drodze złamała wszelkie możliwe przepisy drogowe i z piskiem opon zatrzymała się na podjeździe. Wszedłszy do domu już wiedziała, że może mieć kłopoty. Na stole leżał potężny karton po pizzy. 
Westchnęła i szybko zabrała się za gotowanie. W lodówce był schowany makaron i smak na sos pomidorowy. Szybko wyciągnęła co trzeba i do tego wyjęła jeszcze mrożonkę - warzywa na patelnię, po czym zabrała się do roboty. 
Była akurat w trakcie gotowania, gdy do kuchni wszedł Andy. Uśmiechniętej miny to on nie miał i widać było, że jest już trochę pijany.
- Nie staraj się tak, chyba że dla siebie - wycedził przez zęby zaciskając jej dłonie na ramionach. - I tak tego nie będę jadł.
- Właśnie widziałam twój posiłek, a raczej jego resztki - odpowiedziała złośliwie Ania i wyczuwając zbliżające się kłopoty wyłączyła gaz pod gotującym się sosem. - Bozia rączek nie dała? Zostawiłam ci przecież kartkę, żebyś skończył sobie obiad i że wszystko jest w lodówce. A to, że jesteś leniem i wolałeś zamówić pizzę to już przecież nie moja wina. Gotować umiesz.
- Czasu nie miałem, roboty dużo mam - warknął w odpowiedzi zdenerwowany Andy. - Zajęty jestem i chciałem coś zjeść na szybko.
- Właśnie widzę, jak jesteś zajęty... opróżnianiem kolejnych butelek alkoholu - dziewczyna uśmiechnęła się do niego złośliwie odwracając się do niego przodem i opierając się o szafkę. 
Andy zacisnął pięści. Na twarzy zrobił się czerwony ze złości. Wiedział, że dziewczyna ma rację, ale jego zamroczony alkoholem umysł nie przyjmował tego do wiadomości. 
- Słuchaj... nie wkurzaj mnie, bo to się źle dla ciebie skończy - zagroził całkowicie poważnym tonem.
Ania spojrzała się na niego z lekkim przerażeniem. To już nie był pierwszy raz, kiedy Andy podnosił na nią rękę. Siniaki starała się ukrywać pod mocnym makijażem, a gdy ktoś zapytał o ślady na jej ciele, których nie zdołała ukryć, usprawiedliwiała to wypadkami na treningach bądź upadkiem z motoru. 
Jednak teraz naprawdę się go bała.
- Bo co mi zrobisz? Zabijesz mnie? Pobijesz tak, że przez tydzień z łóżka nie wstanę? - zapytała zadziornie. - Ja już się ciebie nie boję, damski bokserze - dodała przez zęby.
Twarz Andy'ego momentalnie zrobiła się jeszcze bardziej czerwona ze złości.
- Sama się o to prosisz - warknął, po czym przywalił Ani pięścią prosto w oko. 
Dziewczyna krzyknęła z bólu, a siła uderzenia sprawiła, że aż się zatoczyła na kilka kroków w tył. 
- Oko mi uszkodzisz do cholery! - krzyknęła, jednak to nie zrobiło wrażenia na Andym, który był już w amoku. 
Na twarz i klatkę piersiową dziewczyny zaczął spadać grad ciosów. Ona uciekała gdzie tylko mogła, chciała schronić się w salonie, jednak i tam ją dopadł.
- Czemu przede mną uciekasz? Kochanie moje, ja cię przytulę, opatrzę - uśmiechał się złośliwie chłopak dalej ją uderzając bez litości, aż w końcu dziewczyna padła na dywan. Zaczęła się człogać, jednak to nie zatrzymało napastnika. Rzucił się na nią i przygniótł ją swoim ciałem do dywanu. 
- Teraz już mi nie uciekniesz - wyszeptał jej do ucha. Po chwili zaczął rozpinać pasek od spodni, który zdjął i podniósłszy się na nogi zaczął nim okładać dziewczynę po pośladkach i plecach niczym batem.
Po pierwszym ciosie dziewczyna krzyknęła z bólu, po drugim i kolejnym już tylko płakała. Nie miała już pomysłu, jak mogłaby uciec przed swoim oprawcą.
- Kochanie, czemu płaczesz? Przecież ja cię wymasuję, nie bój się - zachichotał złośliwie Andy. - Jakbyś była grzeczna i nie pyskowała, to tego wszystkiego by nie było, sama mnie do tego zmusiłaś - dodał z uśmieszkiem.
Ania leżała na dywanie bez sił by się ruszyć. Nagle wpadła na pomysł, jak zatrzymać Andy'ego chociaż na kilka minut i zyskać czas na ucieczkę.
Gdy chłopak do niej podszedł by ponownie przygnieść ją do podłogi, ruszyła swoimi nogami tak, że podcięła go i ten się przewrócił prosto na dywan.
- O żesz ty - krzyknął wściekły Andy leżąc jak długi na podłodze i nie mogąc się podnieść. - Do mnie tak? Pożałujesz tego!
Jednak Ania już go nie słuchała. Resztkami sił wstała na równe nogi i poszła do sypialni, gdzie wyciągnęła swoją torbę sportową, po czym zaczęła szybko pakować do niej najpotrzebniejsze rzeczy oraz laptopa.
Już miała wychodzić, gdy usłyszała dochodzące z kąta pokoju psie piski. Podeszła do legowiska i zobaczyła skulonego Daredevila, który wyraźnie był przerażony i tu schronił się podczas awantury.
- Chodź słoneczko, zabiorę cię ze sobą, nie pozwolę by ten alkoholik się na tobie wyżywał - wzięła go na ręce i włożyła go do jego transportera, w którym ten ułożył się wygodnie. - Już niedługo będziemy bezpieczni - dodała z troską w głosie i po chwili wzięła obie torby, zarówno tą z rzeczami jak i tą z psem, po czym wyszła z sypialni. 
Andy nadal leżał na dywanie w salonie. Na widok Ani z torbami uniósł brwi.
- A ty gdzie się wybierasz? I dlaczego zabierasz Daredevila? - zapytał powoli.
- Idę jak najdalej od ciebie i zabieram to biedactwo ze sobą, żebyś się na nim nie wyżywał... Odezwij się jak się ogarniesz, masz tydzień, inaczej koniec z nami - odpowiedziała stanowczo Ania i wyszła z domu trzepiąc drzwiami. 
KONIEC WSPOMNIENIA


***
- Uciekłam wtedy do Katie i Ashleya, ukryli mnie u siebie. Andy przyszedł później jak wytrzeźwiał, ale moi przyjaciele go nie wpuścili. Wybaczyłam mu dopiero jak pokazał zaświadczenie o pójściu na terapię antyalkoholową - westchnęła ciężko.
- Dasz mu jeszcze jedną szansę, w sensie że teraz? - Remi spojrzał się na nią pytająco.
Ania ponownie westchnęła i pokręciła głową.
- Nie mam najmniejszego zamiaru - powiedziała stanowczym tonem. - Nie ufam mu, boję się, że on znowu wykorzysta moje dobre serce i wpadnę w błędne koło. Poza tym... mam już przy sobie kogoś, kto o mnie dba i mnie szanuje - dodała uśmiechając się tajemniczo.
- Masz na myśli Nate'a? 
- Tak, dokładnie tak - pokiwała głową. - A co, nie chwalił ci się Andy z kim mnie przyłapał na całowaniu się? - zaśmiała się. - To był właśnie Nate. Zbliżyliśmy się do siebie w ostatnim czasie i czuję, że to jest chyba to, na co od dawna czekałam.
- Kochasz go? - zapytał poważnie Remi.
Ania zastanowiła się przez chwilę.
- Myślę, że tak, jednak nie jestem jeszcze do końca tego pewna - westchnęła lekko. - Nate o mnie dba, szanuje mnie i wspiera na każdym kroku, jest naprawdę kochający, czuły, a w łóżku to istna petarda. Nie żeby Andy był kiepski w tych sprawach, ale do Nate'a to on się nie umywa - dodała ze znaczącym uśmiechem. 
Remi lekko zachichotał. 
- To chyba decyzja jest prosta, co nie? - spojrzał się na nią pytająco.
- Wiesz, taka się tylko wydaje, ale czuję, że powoli do niej dojrzewam. Na razie tak jak mówiłam, muszę zamknąć sprawę z Andym. Dopiero potem mogę podejmować jakieś dalsze, bardziej wiążące decyzje.
Jej rozmówca pokiwał głową i w tym samym momencie do salonu wrócił Nate.
- I jak, pogadałeś z chłopakami? Dowiedziałeś się czegoś ciekawego o gitarach? - zachichotała Ania gdy czarnowłosy usiadł obok niej.
- Oj tak i to bardzo dużo - zaśmiał się lekko Nate i po chwili spojrzał na zegarek. - Słońce, a ty się czasem zaraz nie spóźnisz na trening?
Ania spojrzała pospiesznie na zegarek.
- Faktycznie, masz rację, kurczę tak tu się zagadałam, że czas minął jak z bicza strzelił - wstała z kanapy. - Pora się zbierać.
- Poczekam w samochodzie - Nate ucałował ją w policzek, uściskał się z Remim i wyszedł.
- A ty czasem nie masz motoru? - zapytał ten drugi patrząc się na nią uważnie.
- Mam, tylko jest w serwisie, przechodzi przegląd. Dlatego dzisiaj to Nate jest moim szoferem, akurat ma czas to go wykorzystuję - zaśmiała się lekko zakładając buty. 
Remi również zachichotał.
- Przekazać coś Andy'emu jak wróci? - zapytał po chwili gdy Ania już zbierała się do wyjścia. - Powiedzieć mu, że byłaś?
- Tak, i powiedz mu jeszcze, że chcę z nim porozmawiać, dziś do późnego wieczora znajdzie mnie na hali sportowej - uśmiechnęła się lekko i uściskała serdecznie przyjaciela. - Trzymaj się - dodała, po czym wyszła z domu.
Wsiadła szybko do samochodu i zapięła pas.
- Gotowa rozwalić dzisiejszy półfinał? - zapytał Nate, gdy ruszyli z podjazdu w kierunku hali.
- Jasna sprawa, jak zawsze - uśmiechnęła się do niego Ania. - Gotowa jak nigdy dotąd - dodała z uśmiechem. - Wejdziesz na halę czy wracasz do domu?
- Wracam do domu, mam jeszcze co nieco do skończenia, ale będę oglądał mecz i przyjadę po ciebie - przytulił ją lekko gdy stanęli na światłach. - Nie gniewasz się mam nadzieję?
- Nie no co ty, skądże - uśmiechnęła się do niego szczerze. - Liczy się wsparcie, nawet jeśli jest na odległość - dodała.
Nate tylko się uśmiechnął i dał jej buzi w policzek, a potem ruszył, bo zapaliło się właśnie zielone światło.
Ania odwróciła wzrok do okna. Jej myśli niespodziewanie zaczęły krążyć wokół zbliżającego się nieuchronnie spotkania z trenerem. Miała nadzieję, że zapomniał o swojej propozycji i nie będzie jej więcej w tej sprawie nagabywał.
- O czym tak myślisz kochanie? - zapytał się nagle Nate wyrywając dziewczynę z zamyślenia.
- Zbieram mentalne siły na dzisiejszy mecz - odpowiedziała wymijająco Ania patrząc się na niego z uśmiechem.
Nie chciała martwić Nate'a, dlatego na razie wolała mu o tym nie mówić. Chciała poradzić sobie z tą sytuacją sama, a przynajmniej spróbować. Wiedziała, że jeśli powiedziałaby Nate'owi o wszystkim, ten nieuchronnie chciałby pójść dać trenerowi po gębie, co mogłoby sprowadzić kłopoty na jej ukochanego. 
W końcu zatrzymali się przed halą. Nate wyjął jej torbę z bagażnika i podał.
- Słońce, rozwal ich dziś, będę patrzył - zaśmiał się lekko, po czym wziął dziewczynę w ramiona i pocałował namiętnie.
Ania oddała pocałunek. Dzięki temu spływała na nią dobra energia, która gromadziła się w jej głowie i dawała siłę, by dziś dać z siebie wszystko.
- Możesz być pewien, kocie - wyszeptała, gdy się od niego oderwała. - Z taką zachętą dam z siebie 2000% - dodała śmiejąc się lekko.
- Trzymam cię za słowo. Leć już, bo się spóźnisz. Przyjadę po meczu.
- Lecę, buziaki - Ania ucałowała jeszcze ukochanego i pobiegła w kierunku hali nie wiedząc, że całe zdarzenie widziały jej koleżanki z drużyny.
Wpadła do szatni i zaczęła się przebierać. Wyszedłszy z szatni wpadła na dwie dziewczyny z jej drużyny.
- A co to było przed halą? Czyżby nowy facet do kolekcji? Weź się podziel albo zdecyduj, zabierasz nam wszystkie ciacha w mieście - odezwała się jedna uśmiechając się złośliwie.
- Nie wiedziałam, że w tym mieście są tylko dwa ciacha - odpowiedziała Ania równie celnie uśmiechając się drwiąco. - Macie bardzo słabych informatorów, zresztą... nie muszę się wam z niczego tłumaczyć.
- Andy wie, że mu rogi doprawiasz?
- Słuchajcie, od trzech miesięcy nie mieszkamy ze sobą, więc wie, a tak poza tym, to nie wasz interes, z kim się spotykam... skupcie się na dzisiejszym meczu - ucięła stanowczo temat Ania i poszła w kierunku sali, by zacząć rozgrzewkę.
Zarówno trening, jak i sam mecz przebiegły bardzo pomyślnie dla drużyny Ani, która wyraźnie wygrała nie dając szans drużynie przeciwnej i pewnie awansowała do finału. Sama dziewczyna otrzymała statuetkę MVP.
Po meczu udzieliła krótkiego wywiadu dla miejscowej TV i poszła do szatni się przebrać. Nie zwracała kompletnie uwagi na dziewczyny z drużyny, które szeptały między sobą na jej temat, nawet się specjalnie z tym nie kryjąc. Od dawna miała w nosie to, co koleżanki o niej myślą. Nie do wszystkich z nich pałała specjalną sympatią, w sumie nigdy się bliżej z żadną z nich nie zaprzyjaźniła. Ale grały w jednej drużynie. Tylko to się liczyło i musiała przełożyć dobro drużyny ponad prywatne niechęci.
Wyszła z szatni rzuciwszy tylko krótkie "cześć" i już miała pójść w kierunku wyjścia z hali, gdy na korytarzu złapał ją trener.
- Możesz podejść do mnie na chwilę? Nie zajmę ci dużo czasu - spojrzał na nią pytająco.
Ania miała złe przeczucia. Już miała odmówić, ale stwierdziła, że w sumie porozmawiać zawsze można. Liczyła, że trener zapomniał o tamtej sprawie z protekcją do kadry w zamian za sex.
- Jasne, oczywiście, już idę trenerze - odpowiedziała z uśmiechem i poszła za mężczyzną prosto do jego gabinetu.
Weszła do środka i usiadła na krześle, a trener od razu zaczął krążyć po gabinecie.
- I jak? Zastanowiłaś się nad moją propozycją? - zapytał stając tuż za jej krzesłem. - Zmieniłaś może zdanie?
- Nie zmieniłam - powiedziała stanowczo Ania. - Miejsce w kadrze chcę wywalczyć dobrą grą, a nie przez protekcję. Moje zdanie w tej kwestii się nie zmieniło.
Trener westchnął ciężko i położył dłonie na jej ramionach. Dziewczyna lekko zadrżała.
- Wiesz szkoda by było, gdyby taka śliczna dziewczyna kolejny rok kiblowała w klubie - wyszeptał znacząco trener do jej ucha jednocześnie delikatnie przesuwając dłonie na biust dziewczyny. Ania ponownie zadrżała. - Narzeczony na pewno byłby dumny - dodał kusząco dalej macając dziewczynę.
- Narzeczony na pewno nawaliłby po gębie każdemu, kto mnie obmacuje - odpowiedziała stanowczo dziewczyna.
Trener się zaśmiał.
- A kto ci uwierzy? Masz słowo przeciwko słowu, a ja się wszystkiego wyprę - powiedział złośliwie. - Nie zaryzykuję kariery dla takiej niewdzięcznicy jak ty - dodał stanowczo rozpinając guzik od bluzki dziewczyny.
Ania równie stanowczo zabrała jego dłonie i wyrwała się z jego uścisku, po czym wstała.
- Spokojnie trenerze, z tą niewdzięcznicą będzie musiał pan wytrzymać jeszcze tylko jeden meczyk - uśmiechnęła się tajemniczo i wybiegła z pokoju trenera zanim ten zdążył odpowiedzieć.
Zatrzymała się dopiero przed drzwiami hali. Poprawiła guzik i wyszła na zewnątrz, prosto na parking. Samochodu Nate'a jeszcze nie było. Był za to inny. I to bardzo niemile widziany. 
Andy wysiadł ze swojego Range Rovera i zaczął iść w kierunku siedzącej na ławce dziewczyny.
- Noż kurwa - zaklęła pod nosem Ania widząc kto się do niej zbliża. - Chciałam z nim pogadać, ale nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko - dodała szeptem do siebie i zmusiła się do uśmiechu, gdy jej jeszcze obecny narzeczony usiadł obok niej.
- Podobno chciałaś ze mną porozmawiać - zaczął patrząc się na nią uważnie. - Więc jestem. I słucham. O czym chcesz pogadać?
- O nas, dzbanie, o nas - odpowiedziała ponownie siląc się na uśmiech. - Tak jak jest dłużej być nie może i oboje o tym wiemy. Ty musisz w końcu wrócić do domu, nie możesz wiecznie siedzieć Remiemu na głowie.  
- Ale ty najpierw musisz zerwać z Natem.
- To się nie stanie - powiedziała szybko Ania. - Zerwę, ale nie z nim. Z tobą.
Andy'ego zatkało. Spojrzał się na nią oczyma wielkimi jak pięć złoty. Takiego rozwoju sytuacji się nie spodziewał. Myślał, że ukochana do niego wróci, był nawet gotów wybaczyć jej zdradę. Jak widać, pomylił się i to bardzo.
- Ale dlaczego? Dlaczego chcesz zerwać? - zapytał zaskoczony dukając słowa.
- Wiesz co... trzy lata temu zaufałam pewnemu mężczyźnie. Był tak cudowny i tak kochający, że dałabym sobie wtedy za niego rękę uciąć. I wiesz co? Teraz bym kurwa nie miała ręki - odpowiedziała dosadnie Ania. - Zbyt dużo razy zawiodłeś moje zaufanie. Po tym jak mnie pobiłeś 2,5 roku temu, dałam ci drugą szansę. I ostatnią. Więcej nie będzie. 
Zdjęła pierścionek i siłą wcisnęła mu do ręki. Andy spojrzał się na nią nadal zaskoczony i zszokowany decyzją ukochanej.
- Czemu nie możesz mi dać kolejnej szansy? Ja się zmienię - obiecywał.
Ania zaśmiała mu się w twarz.
- Czy ty sam siebie słyszysz? Ty się zmienisz? Może i tak będzie, ale ja ci już nie wierzę - powiedziała stanowczo kątem oka widząc, że Nate już przyjechał i czeka na nią przy samochodzie. - Naprawdę, dla nas obojga lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy i każde z nas pójdzie w swoją stronę, by na nowo ułożyć sobie życie z kimś innym.
- Ale ja nie chcę nikogo innego, tylko ciebie - Andy patrzył na nią błagalnym wzrokiem licząc, że zmiękczy jej serce. Nawet wziął jej dłoń w swoją licząc na to, ze to wywoła dodatkowy efekt.
Bezskutecznie. Ania pozostała niewzruszona i wyrwała mu swoją dłoń, zdając się nie dostrzegać słodkich oczu, jakie robił do niej Andy. 
- To nic nie da, musimy się rozstać i koniec - powiedziała stanowczo wstając z ławki i biorąc swoje rzeczy. - Ja się wyprowadzę z domu i będziesz mógł do niego wrócić. A, i tak apropo dawania drugich szans... pomyśl o Julliet. Ona zasługuje na kolejną szansę.
- Co? Julliet? Nigdy w życiu - prychnął Andy z niechęcią. - Prędzej przeparaduję po głównej ulicy Los Angeles ubrany wyłącznie w sombrero, niż dam jej drugą szansę.
- Nigdy nie mów nigdy, zastanów się... cześć - ucięła rozmowę Ania i poszła w kierunku Nate'a, któremu po chwili rzuciła się z radością na szyję. 
Andy patrzył się jeszcze za nimi, jak szli radośnie trzymając się za ręce. Wszystko się w nim gotowało.
- Nie wiesz z kim zadarłaś... - wymruczał pod nosem wściekły. - Ruszyłaś ogromną machinę wojenną, której narzędzia zmiażdżą cię jak mrówkę. Jeszcze tego pożałujesz, rudzielcu - dodał po czym poszedł do swojego samochodu.
Tymczasem Ania z Natem siedzieli już w samochodzie w drodze do domu i rozmawiali radośnie na różne tematy.
- Wiesz co... podjęłam decyzję - powiedziała nagle Ania patrząc się poważnie na chłopaka. - Chcę z tobą zamieszkać. U ciebie.
Nate spojrzał się na nią uradowany. 
- Naprawdę? To cudownie kochana - ucałował jej policzek. - Zaraz się spakujesz i pojedziemy do mnie. Nie ma co zwlekać.
Ania uśmiechnęła się szczęśliwa. Nareszcie czuła się wolna, tak prawdziwie wolna. Wyszła z naprawdę toksycznego związku, który od niedawna zaczął ją niszczyć od środka. I teraz mogła być z mężczyzną, którego naprawdę kochała i przy którym czuła się prawdziwie bezpieczna. 
Już w domu szybko zapakowali wszystkie rzeczy Ani do walizek i toreb sportowych. Gitara poszła do pokrowca, cała reszta kreatywnych przyborów do odpowiednich pojemników.
- Kurczę, ale masz dużo tych ciuchów - zauważył Nate pakując jej rzeczy do kolejnej walizki. - A zwłaszcza dużo bielizny - dodał ruszając znacząco brwiami.
Ania zmierzwiła mu włosy z uśmiechem.
- Zboczuszek mój kochany - zachichotała. - Skup się na pakowaniu, bo inaczej do jutra stąd nie wyjdziemy - dodała ze śmiechem i dała mu buziaka. - To na motywację... u ciebie w domu będzie znacznie więcej - poruszyła znacząco brwiami.
Nate tylko uśmiechnął się znacząco i od razu zaczął jakby szybciej pakować. Pocałunek i obietnica bliskości z ukochaną podziałała na niego motywująco.
Szybko zamknęli ostatnią walizkę i już po chwili razem z ukochanym zaczęli wynosić walizki, pudła i torby do samochodu. Obrócili szybko i po chwili Ania zamknęła za sobą drzwi domu na klucz, który starym zwyczajem schowała pod wycieraczką, po czym szybko poszła do samochodu.
- Będzie ci brakować tego domu? - zapytał Nate zanim ruszyli.
- Domu jako budynku? Na pewno, fajnie się w nim mieszkało - powiedziała szybko Ania. - Ale za osobą, z którą ten dom dzieliłam przez ostatnie 3 lata, to na pewno nie będę tęsknić, a ona ten dom tworzyła razem ze mną. Teraz trzeba o tym zapomnieć i otworzyć nowy rozdział - dodała patrząc się na ukochanego z uśmiechem. - Jedźmy już.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, królowo - uśmechnął się Nate i ruszyli do niego do domu.
Ania otworzyła sobie okno i wystawiła przez nie głowę. Powiew świeżego powietrza był dla niej niczym powiew wolności i nowego życia, które właśnie na nią czekało.
Szybko dojechali do domu chłopaka i równie szybko wyjęli rzeczy z bagażnika. Ania stanęła przed budynkiem i patrzyła się na niego, podczas gdy Nate zajął się wnoszeniem rzeczy dziewczyny do środka. Zaraz potem dziewczyna dołączyła do niego.
- Pomogę ci, a przy okazji, zwiedzę sobie dom - uśmiechnęła się do chłopaka i wzięła jedną walizkę, z którą poszła za Natem do środka, a zaraz potem do ich wspólnej przestronnej sypialni z ogromnym solidnym łóżkiem. Usiadła na nim i otworzyła walizkę.
- Przygotuję się na basen, dobrze kochany? - spojrzała się na Nate'a, gdy ten wnosił jej ostanie pudła i rzeczy.
Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko i pocałował ją czule. 
- Będę na ciebie czekał w wodzie - wyszeptał, po czym wyjął sobie kąpielówki z szuflady i wyszedł.
Ania tymczasem przejrzała walizkę i znalazła to czego szukała, czyli jej ulubione bikini jeszcze z czasów licealnych.. 
Spojrzała na nie z sentymentem w oczach. Białe bikini z zielonymi akcentami. Jej pierwsze bikini w życiu, które kupiła specjalnie na wspólne wakacje z Hubertem. Użyła go co prawda tylko raz, ale do tej pory pamiętała jakie wrażenie zrobiła w nim na swoim ówczesnym ukochanym...
***
WSPOMNIENIE - 8 LAT WCZEŚNIEJ:
Ania i Hubert spędzali wspólnie czas nad basenem rozłożonym w ogródku chłopaka. Chłopak czekał już na swoją ukochaną w wodzie. 
- No chodź, ile można na ciebie czekać, kochanie - krzyknął do dziewczyny, która wciąż kręciła się między ogródkiem a domem. 
- Spokojnie, kocie, muszę się jeszcze przebrać w bikini, które kupiłam specjalnie na tą okazję - uśmiechnęła się do niego zza drzwi tarasowych, po czym zniknęła we wnętrzu domu, by się przebrać.
To, co chwilę później zobaczył Hubert, zupełnie wynagrodziło mu ten długi czas oczekiwania na ukochaną. Dziewczyna była ubrana w bardzo sexy bikni w kolorze białym z lekkimi zielonymi akcentami tu i ówdzie. Zarówno góra jak i dół były dość mocno wycięte i odsłaniały sporo seksownego i wysportowanego ciała dziewczyny. 
- I jak wyglądam? - zapytała Ania z uśmiechem stając tuż przy basenie, w którym czekał już Hubert.
Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko.
- Wyglądasz mega seksownie, nie mogę się doczekać aż je z ciebie zdejmę - wyszeptał zmysłowo do ucha ukochanej, gdy ta usiadła obok niego w basenie. 
Ania zachichotała lekko i zanurzyła się w wodzie, by po chwili wynurzyć się z niej cała ociekająca wodą. 
Zafascynowany chłopak od razu pochwycił ją w ramiona. Kropelki wody ściekające po ciele dziewczyny wywoływały w nim jeszcze większe pożądanie. Dotykał jej z wielką delikatnością, z jaką w sumie zawsze dotykał ciała ukochanej.
- Jesteś piękna - wyszeptał ponownie przesuwając dłońmi po ciele dziewczyny, na co ona zareagowała seksownym pomrukiem zadowolenia. 
Wtuliła się w niego i poddała się jego pieszczotom, jednocześnie również dotykając jego mokrego i seksownego ciała.
Siedzieli w wodzie dość długo, dopóki ta nie zrobiła się zupełnie zimna, a aura na dworze przestała sprzyjać wodnym zabawom.
- Chodźmy do domu, bo się nabawimy zapalenia płuc kochanie - wyszeptała z uśmiechem Ania wychodząc powoli z wody i wycierając się. - Trzeba się teraz porządnie rozgrzać - dodała znacząco i poszła w kierunku domu.
Hubertowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać ani tłumaczyć. Wyszedłszy i wytarłszy się dokładnie pobiegł za dziewczyną i dopadł ją w swojej sypialni, po czym od razu chwycił ją w ramiona.
- Nareszcie mogę to z ciebie zdjąć - wyszeptał jej zmysłowo do ucha i pocałował ją namiętnie, jednocześnie zaczął ściągać z niej bikini.
Dziewczyna tylko zachichotała i oddała pocałunek, po czym również rozebrała ukochanego do naga i pociągnęła go za sobą na łóżko. Zabezpieczywszy się odpowiednio oddali się namiętnym pieszczotom, które raz za razem wywoływały u dziewczyny okrzyki rozkoszy. Mogła je z siebie wydawać bez skrępowania, gdyż byli zupełnie sami w domu. 
- Jesteś cudowny - wyszeptała mu do ucha między jednym a drugim szczytem.
Chłopak uśmiechnął się i tylko pogładził ją po włosach.
- Nie, to ty jesteś cudowna - powiedział równie zmysłowym głosem po raz kolejny namiętnie zanurzając się w ukochanej. - Tak bardzo cię kocham - dodał słodko całując ją czule.
- Ja ciebie też - wyszeptała Ania w jego usta kompletnie poddając się namiętności, która trwała jeszcze bardzo długo.
KONIEC WSPOMNIENIA


***
Teraz Ania siedziała w sypialni domu Nate'a i uśmiechała się patrząc na swoje bikini. Miała nadzieję, że jeszcze w nie wejdzie, chociaż w sumie jej ciało dzięki treningom nie zmieniło zbytnio swoich kształtów. 
Jednak pełna obaw rozebrała się do naga i założyła swoje bikini. Na szczęście jej obawy były zupełnie bezpodstawne - weszła w strój dokładnie tak samo jak kilka lat temu. Przejrzała się w lustrze - wyglądała mega seksownie i miała nadzieję, że zrobi na Nacie takie samo wrażenie jak na Hubercie kilka lat wcześniej. 
Wyszła w nim z sypialni i poszła prosto nad basen, gdzie w wodzie czekał już na nią ukochany. 
- No nareszcie jesteś kocie, ile można na ciebie... - urwał Nate widząc w jakim stroju dziewczyna przeparadowała wokół ogromnego basenu na przeciwległą jego stronę.
Wyglądała mega, mega seksownie. Jej bikini bylo bardzo wycięte, zarówno na górze, jak i na dole. Odsłaniało wiele jej naprawdę atrakcyjnego i wysportowanego ciała, jak dla niego idealnego pod każdym względem. Podniecało go to bardzo i w tym momencie musiał przyznać przed samym sobą, że ma ciasno w kąpielówkach, gdy widzi to sexy ciało paradujące przed nim w obcisłym bikini.
- I jak wyglądam? - zapytała z uśmiechem wskakując do wody z głośnym pluskiem.
Podpłynęła do ukochanego i po chwili znalazła się obok niego cała ociekająca wodą. Ten od razu ją objął i przytulił do siebie.
- Jesteś piękna... powiem więcej, jesteś sexy - wyszeptał jej zmysłowo do ucha i zaczął lekko dotykać jej ciała, na co Ania zamruczała słodko i wtuliła się w ukochanego, po czym również zaczęła go leciutko dotykać.
Nate zamruczał ze słodkim uśmiechem. Świadomość, że ma tą dziewczynę i jej boskie ciało tylko dla siebie sprawiała, że czuł się jak w niebie. Był w niej zakochany po uszy i naprawdę był w stanie przychylić jej nieba i to w każdym tego słowa znaczeniu. 
- Ty też jesteś sexy... zwłaszcza taki mokry - Ania z uśmiechem wyszeptała mu to do ucha, czym wywolała u niego jeszcze większy dreszcz, i to nie tylko z zimna. 
Wreszcie czuła się wolna. Od kiedy oficjalnie i ostatecznie zerwała z Andym, mogła wreszcie robić co tylko chciała, bez skrępowania i obawy, że sfotografują ją żądni sensacji paparazzi, którzy uganiali się za nią jako za narzeczoną Andy'ego Biersacka. Nareszcie mogła przestać bać się swoich uczuć. Mogła wreszcie bez skrępowania wyznać Nate'owi co czuje. Chciała to zrobić dziś. Ale oczywiście wszystko w odpowiedni sposób i w odpowiednim momencie. 
Przytuliła się do niego i pocałowała delikatnie jego szyję, jednocześnie przesuwając swoją dłonią po torsie chłopaka, zsuwając ją leciutko w dół w kierunku jego kąpielówek.
- Oho, czuję, że ktoś tu wstał - zachichotała słodko i wsunęła dłoń do środka by rozpocząć delikatny masaż.
Nate jęknął słodko.
- Kochana... tak mnie rozpalasz, tak mnie podniecasz w tym bikini... i nie tylko w nim - wyszeptał słodko. - Mój kociak... chodź, zabiorę cię prosto do nieba, jeśli tylko chcesz - wyszeptał słodko jednocześnie również wsuwając dłoń w dolną część bikini dziewczyny, na co ona jęknęła słodko.
- Tak... tego właśnie chcę... zabierz mnie do nieba... teraz - wyszeptała raz po raz wzdychając z podniecenia. 
Chłopakowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Wyszedł z basenu i pomógł z niego wyjść ukochanej. Wytarli się dokładnie, po czym wpadli w swoje ramiona i zaczęli się namiętnie całować.
Nie odrywając się od siebie poszli w kierunku sypialni. Tam Nate zamknął za sobą dokładnie drzwi kopniakiem i powalił ukochaną prosto na łóżko, gdzie szybko pozbył się góry od jej bikini, odsłaniając jej jędrny i idealny biust, który od razu zaczął obdarzać pocałunkami, jednocześnie pozbywając się dołu jej bikini. 
Dziewczyna jęknęła z rozkoszy i od razu dobrała się do jego kąpielówek, które ściągnęła z niego bardzo szybko. Czuła jak jego twarda i nabrzmiała ogromna męskość ociera się o jej krocze, wyraźnie pragnąc już wsunąć się do środka. 
- Wejdź kochanie, zapraszam, wiem, że chcesz tam wejść - wyszeptała leciutko rozsuwając swoje nogi i obejmując jego biodra udami. - A ja dłużej nie wytrzymam bez ciebie w sobie - dodała słodko gładząc włosy ukochanego.
Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko i pocałował ją namiętnie, który to pocałunek od razu został odwzajemniony.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moja królowo - wyszeptał słodko, po czym bez zbędnego przedłużania wsunął się do jej gorącego wnętrza.
Ania powitała go głośnym okrzykiem rozkoszy i praktycznie od razu rozpoczęli wspólny taniec miłości oraz namiętności, pełny przyjemności i gorącej ekstazy, jakiej oboje się teraz oddawali. 
- Nate, proszę, nie piernicz się w tańcu... przyspiesz, zrób to mocniej, tak jakby jutro świat miał się skończyć - wyszeptała mu w pewnym momencie do ucha jednocześnie stukając piętami w jego pośladki.
Chłopakowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Od razu przyspieszył i zaczął poruszać się mocniej, wywołując u swojej ukochanej głośne okrzyki rozkoszy oraz powodując jednocześnie ślady na swoich plecach od paznokci, które Ania wbijała mu w plecy przy kolejnych szczytach, jednak w tym momencie nie zwracał na to uwagi. Teraz liczyła się tylko jej rozkosz.
Kochali się praktycznie przez cały wieczór i noc, raz za razem zmieniając pozycje. W pewnym momencie Ania przekręciła się z nim tak, że teraz to ona była na górze i ujeżdżała go niczym swojego ogiera, kładąc dłonie na jego torsie. Podskakiwała na nim coraz bardziej intensywnie, jednocześnie czując, że zarówno ona, jak i on, za chwilę osiągną kolejny już tej nocy szczyt.
- O Boże... Nate... jesteś taki boski, tak cudownie mi z tobą - wyszeptała w pewnym momencie dziewczyna intensyfikując swoje ruchy na nim by mogli wspólnie osiągnąć ten szczyt rozkoszy. 
- Nate... ja... KOCHAM CIĘ! - krzyknęła głośno osiągając wraz z nim spełnienie, po czym opadła na niego i położyła się obok, by po chwili wtulić się mocno w ukochanego i oprzeć głowę na jego torsie.
Nate nie mógł przez chwilę uwierzyć w to co usłyszał. Czy dziewczyna, a właściwie już od dawna kobieta, którą sobie ukochał, naprawdę wyznała mu miłość? I co ważniejsze, czy było to wyznanie szczere, czy spowodowane jedynie ekstazą?
- Skarbie... naprawdę mnie kochasz? - zapytał gładząc delikatnie jej włosy i tuląc ją mocno do siebie. Taka spocona i naga wyglądała dla niego jeszcze bardziej seksownie.
Ania spojrzała się na niego ze szczerym uśmiechem.
- Jak najbardziej kotku - wyszeptała słodko gładząc delikatnie jego włosy. - Kocham cię nad życie... dopiero niedawno to zrozumiałam... to z tobą chcę być, z tobą chcę się zestarzeć. To z tobą chcę każdej nocy zasypiać i budzić się każdego ranka. To twoją twarz chcę widzieć, gdy otwieram rano oczy i do ciebie chcę tulić się codziennie, zarówno w dzień jak i w nocy. 
Nate uśmiechnął się do niej szeroko i ucałował szczerze jej usta. Te boskie usta, których smak tak kochał, tak bardzo jak ją całą.
- Też cię kocham, mój skarbie jedyny - wyszeptał słodko. - Będę zaszczycony, mogąc być z tobą i trwać przy twoim boku aż do końca naszych wspólnych dni - dodał słodko gładząc jej twarz. - Moja ukochana kobieta - dodał po chwili czule ją tuląc do siebie.
- Mój najukochańszy mężczyzna - wyszeptała Ania z uśmiechem całując jego szyję. - A teraz chodźmy spać, już prawie świta, pora się trochę przespać - dodała słodko chichocząc.
Nate również zachichotał.
- To prawda, ta noc była pełna wrażeń i praktycznie nieprzespana, ale nie żałuję ani sekundy z niej, gdyż spędziłem ją z najpiękniejszą kobietą na ziemi - wyszeptał słodko. - Dobranoc, mój skarbie - dodał, po czym wtulił ją w siebie, pocałował jej usta na dobranoc i zasnął.
- Dobranoc, najdroższy - wyszeptała slodko Ania i wtuliwszy się mocno w ciało ukochanego, również zasnęła.

***
Na drugi dzień Ania obudziła się pierwsza i widząc, że ukochany jeszcze śpi, wysunęła się delikatnie z jego ramion i poszła do kuchni, by zrobić im obojgu śniadanie.
Stojąc przy kuchni w koszulce Nate'a postanowiła, że dziś powie mu o sprawie z trenerem. Sama już nie wiedziała, jak pozbyć się tego namolnego człowieka ze swojego życia. Wiadomo, najprostsze było odejście z drużyny i takie działanie Ania miała w planach. Jednak ten świntuch nie mógł pozostać bezkarny i nie mogła narażać także koleżanek z drużyny na ewentualne napady z jego strony. Więc trzeba było zdobyć dowody na jego winę. Pytanie pozostawało jedno: jak? I nad tym właśnie chciała zastanowić się wraz z Natem.
Skończyła robić jedzenie i z jajecznicą oraz kawą na tacy poszła powoli do sypialni.
- Halo, śpiochu, wstajemy, pora zjeść śniadanie - uśmiechnęła się do chłopaka wchodząc do pomieszczenia.
Być może to zapach kawy albo głos Ani podziałał pobudzająco na Nate'a, bo ten od razu się obudził.
- O matko, jak mnie będziesz tak witać co rano, to normalnie uznam, że jestem w raju - zaśmiał się lekko i wziął od dziewczyny tacę by ustawić ją na pościeli na swoich kolanach.
Ania po chwili dołączyła do niego pod kołdrą i pocalowała go słodko.
- Nie przyzwyczajaj się kochanie, nie przyzwyczajaj się, aż tak dobrze to nie będzie - zachichotała i zaczęła jeść swoją porcję jajecznicy.
Jej ukochany również zaśmiał się lekko i zaczął jeść. Spojrzał się przy tym na nią badawczo.
- Wszystko w porządku? - zapytał po chwili. - Wyglądasz na zmartwioną, jakbyś o czymś intensywnie myślała.
Ania spojrzała się na niego. Ukochany miał rację, myślała, że udało się jej to ukryć, jednak jak widać nie była jeszcze na tyle dobrą aktorką.
- Czytasz ze mnie jak z otwartej księgi, kochanie - powiedziała z delikatnym uśmiechem i w dużym skrócie opowiedziała mu całą sprawę z trenerem.
Mina chłopaka zmieniła się od razu na zdenerwowaną. Nie był zły na ukochaną, ale na tego świntucha, który ośmielił sie dotykać jego dziewczynę bez jej zgody i do tego jeszcze czynić jej obrzydliwe propozycje.
- Jakbym nie obawiał się konsekwencji, to poszedłbym mu naklepać po gębie - powiedział po chwili. - Ale wiem, że on się może wszystkiego wyprzeć, zwłaszcza przy konfrontacji z prezesem klubu. Musimy zdobyć na niego dowody, nie może mu to ujść płazem, nie wiadomo ile dziewczyn już skrzywdził i ile może jeszcze skrzywdzić, jeśli tego nie zatrzymamy.
- To samo i ja pomyślałam... ale jak to zrobić? Nie mam zielonego pojęcia, może jakiś podsłuch z kamerą? Ale jak to wnieść tak, by on tego nie zauważył?
- Myślę, że w tej sprawie możemy poradzić się speca od zagadek kryminalnych i tego typu rzeczy - uśmiechnął się tajemniczo Nate.
- Kogo masz na myśli?
- No chyba wspominałaś ostatnio, że Hubert czyta sporo kryminałów i ogląda filmy o detektywach, więc może wiedzieć to i owo na ten temat. Kto wie, może on będzie wiedział, jak taki podsłuch wnieść do gabinetu trenera, żeby ten nawet nie wiedział, że jest podsłuchiwany? - Nate wziął laptopa i odpalił Skype.
- Oby jeszcze nie spał, tam jest teraz późny wieczór - Ania poprawiła się na łóżku i usiadła obok Nate'a tak, by było ją widać w kamerce podczas rozmowy z przyjacielem.
Szybko znaleźli Huberta na Skype, na szczęście chłopak był online. Połączyli się z nim i już po chwili na ekranie wyskoczyła im radosna buźka przyjaciela Ani oraz jego ukochanej.
- Cześć kochani, mam nadzieję, że nie przeszkadzamy - przywitała się Ania z uśmiechem patrząc się na Huberta i Iwonkę.
- Nie, spokojnie, jeszcze się nie kładziemy i nie przeszkadzacie, nic zdrożnego jeszcze nie robiliśmy... jeszcze - zachichotał Hubert znacząco.  - Co was do nas sprowadza? Jaka sprawa?
- Słuchaj, jest taki problem... - zaczął Nate i po chwili streścił chłopakowi całą sprawę z trenerem Ani oraz kłopot z wniesieniem podsłuchu do gabinetu tego świntucha.
Hubert zamyślił się na moment. Tą ciszę wykorzystała Iwonka.
- Słuchajcie, a może Ania by zapięła na swojej bluzce wtapiającą się w jej kolor kamerę z mikrofonem? W ten sposób nagra zarówno słowa trenera, jak i to, co ten będzie jej robił - stwierdziła poważnie. - Co o tym myślisz kochanie? - spojrzała się na narzeczonego.
- To świetny pomysł skarbie - Hubert uśmiechnął się szeroko. - Wszystko się nagra i będziecie mieli dowody na tego świntucha i to powinno wystarczyć, by oskarżyć go w sądzie o molestowanie i odsunąć od zawodu. 
Ania i Nate spojrzeli się na siebie porozumiewawczo.
- To jest całkiem świetny pomysł - powiedział po chwili Nate. - Pogadam z chłopakami, zmontujemy coś takiego w ten sposób, żeby wtapiało się w bluzkę Ani i możliwie miało swoją pamięć, żeby Ania mogła to rzucić prezesowi na biurko wraz z wypowiedzeniem kontraktu... Kurde, jesteście genialni, Nobla wam dać to mało - dodał radośnie.
- Oj tam zaraz Nobla, nie przesadzaj... Działamy w dobrej wierze, to wszystko - Iwonka sie zarumieniła.
- Nawet w bardzo dobrej, nie wiem jak ja się wam odwdzięczę jak już to wszystko wyjdzie - uśmiechnęła się do nich Ania.
- Nie będziesz musiała, wystarczy nam twój uśmiech i wasze szczęście - odpowiedział radośnie Hubert. - Dobra, my już lecimy do łóżka, późno się robi, a chcieliśmy jeszcze obejrzeć film przed snem.
- Jasne, już wam nie przeszkadzamy i grzecznie tam - Ania z uśmiechem pogroziła przyjaciołom palcem i rozłączyła się z nimi.


***
Po rozmowie z Anią i Natem Hubert i Iwonka postanowili spędzić wspólnie romantyczny wieczór i noc, by nieco nadrobić świętowanie swoich zaręczyn. Co prawda świętowali je jeszcze w USA, ale jak wiadomo takiego świętowania nigdy za wiele.
Tego wieczoru akurat byli sami w domu, więc mogli sobie pozwolić na nieograniczoną swobodę.
- Kochanie, co powiesz na wspólną kąpiel przed wieczornym seansem filmowym? - zapytała Iwonka uśmiechając się do swojego ukochanego.
Ten również uśmiechnął się do niej w odpowiedzi. 
- Skarbie, wiesz, że czego jak czego, ale takiej propozycji z ust tak pięknej kobiety nigdy nie odmówię - wyszeptał zmysłowo do jej ucha całując delikatnie jej policzek.
Dziewczyna zachichotała i wstała z łóżka.
- Zatem czekam w łazience, kochanie - uśmiechnęła się słodko i poszła powoli do łazienki. Po chwili dało się stamtąd słyszeć szum wody.
Nie chcąc tracić czasu Hubert rozebrał się zawczasu do bokserek i dopiero wtedy poszedł do łazienki, gdzie zastał swoją ukochaną już kompletnie nagą i siedzącą w wodzie.
- Zapraszam kochanie - uśmiechnęła się do niego i pokiwała na niego zmysłowo paluszkiem.
Chłopakowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Szybko ściągnął z siebie bokserki i po chwili dołączył do ukochanej, by od razu wziąć ją w swoje ramiona.
- Moja przepiękna narzeczona - wyszeptał słodko do ucha dziewczyny.
- Mój przystojny narzeczony - Iwonka uśmiechnęła się do niego słodko i leciutko nadstawiła szyję do pocałunków ukochanego, z czego ten skrzętnie skorzystał, wywołując cichutki jęk u ukochanej.
Ta uśmiechnęła się słodko i po chwili zaczęła go bardzo dokładnie myć, co również i on zaczął robić. Nie obyło się oczywiście przy tym bez słodkich i zmysłowych pieszczot, które rozpaliły ich zmysły przed wspólną nocą.
Gdy woda zrobiła się już zimna, oboje wyszli z wanny, wytarli się dokładnie i założyli swoje nocne stroje, nie zapominając przy tym o szlafrokach.
- Jaki film proponujesz na dzisiaj, najdroższy? - zapytała Iwonka, gdy siedzieli już na łóżku przytuleni.
- Dziś chciałbym, żebyśmy obejrzeli film "Kamasutra", myślę, że będziemy czerpać z niego dobrą inspirację - uśmiechnął się do niej znacząco narzeczony i uzyskawszy aprobatę ukochanej, włączył film.
Seans minął im bardzo miło, oboje cały czas siedzieli przytuleni do siebie. Film rzeczywiście był pełen inspiracji, ale przede wszystkim był naprawdę ciekawy i podniecający, co jeszcze bardziej pobudziło zmysły obojga narzeczonych.
Tuż po zakończeniu filmu Iwonka zdjęła z siebie szlafrok i ułożyła się wygodnie na łóżku w swojej seksownej koszulce nocnej i popatrzyła się znacząco na ukochanego.
- Chodź kochanie, pora wcielić pewne pomysły w życie i zbadać je bardzo dogłębnie - uśmiechnęła się do niego zmysłowo.
Chłopakowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Na widok ukochanej krew w nim buzowała, a już zwłaszcza wtedy, gdy była w tak sexy stroju jak teraz. A w ogóle najbardziej, jak była naga.
Szybko położył się obok ukochanej i pocałował ją czule. Powoli zdjął z niej koszulkę i resztę bielizny, sam również pozbył się wcześniej swoich bokserek. Całował delikatnie jej słodkie usta jednocześnie pieszcząc delikatnie jej boskie ciało, czym wywołał słodkie pomruki rozkoszy u swojej ukochanej, która również delikatnie i nieśmiało go pieściła, co sprawiało mu ogromną wręcz przyjemność.
Po krótkiej chwili dziewczyna nadstawiła mu leciutko swoją szyję do całowania, z czego chłopak skrzętnie skorzystał. Jednocześnie delikatnie i powoli pieścił dłońmi jej piersi, czym wywołał u dziewczyny słodki jęk rozkoszy.
- Kochanie... nie sądzisz, że pora przejść do konkretów? Jestem gotowa - wyszeptała słodko Iwonka.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, najdroższa - wyszeptał zmysłowo Hubert i po chwili zabezpieczywszy się ułozył się z ukochaną w pozycji klasycznej by zacząć zmysłowy miłosny taniec.
Robili to delikatnie, nie spiesząc się i smakując każdą chwilę tej cudownej nocy, która była przed nimi. Czułym pieszczotom nie było końca, lecz w końcu Iwonka osiągnęła swój pierwszy tej nocy szczyt rozkoszy. 
- Kochanie... pora trochę odpocząć i się nieco pomasować - wyszeptała na ucho ukochanemu, który po chwili cudownych pieszczot ułożył się obok ukochanej.
- Co masz na myśli, najdroższa? - spojrzał się na nią pytająco.
- Zobaczysz - Iwonka uśmiechnęła się tajemniczo i wzięła do ręki żel do masażu intymnego, który kupili wcześniej w sklepie. Rozlała go w odpowiednich miejscach na swoim ciele i ciele ukochanego. - Zapraszam do masażu, kochanie - dodała słodkim szeptem i zaczęła spełniać swe czułe zamiary.
Hubertowi nie trzeba było takiego zaproszenia dwa razy powtarzać. Od razu zaczął czule masować ukochaną przy pomocy tegoż żelu, jednocześnie czując, jak jego zmysły są coraz bardziej rozpalone pod wpływem masażu ze strony Iwonki.
Po dłuższej chwili cudownych pieszczot dziewczyna ułożyła się kusząco na łóżku.
- Chodź kochanie, pora na kolejny odlot - uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
Chłopak nie zwlekał i już po chwili ponownie byli jednością ze swoją ukochaną. Tym razem ich seks był bardziej namiętny niż poprzedni, jednak wciąż był delikatny i zmysłowy. 
- Hubuś... jak cudownie - wyszeptała Iwonka i nadstawiła lekko swoją szyję na pocałunki, z czego jej ukochany chętnie skorzystał, by po chwili delikatnie zsunąć się z ustami na jej piersi, czym wywołał delikatny dreszcz rozkoszy u swojej ukochanej.
Ten cudowny akt trwał jeszcze dość długo. Dziewczyna rozkręcała się z każdą chwilą, zmieniali pozycje, kochali się także na jeźdzca. Gdy Iwonka go ujeżdżała, położyła jego dłonie na swoich piersiach, jednocześnie pieściła delikatnie jego tors, by w ten sposób w pełni siebie smakować.
- Hubuś... jesteś bogiem - wyszeptała mu na ucho, gdy ponownie zmienili pozycję i kochali się na siedząco.
- Nie... to ty jesteś moją boginią - odpowiedział zmysłowym szeptem Hubuś i pocałował ją namiętnie, co dziewczyna z radością odwzajemniła.
W końcu padli słodko wyczerpani na pościel i przytulili się do siebie. Iwonka położyła głowę na jego torsie i wtuliła się w niego mocno.
- Tak bardzo cię kocham... cieszę się, że cię mam - wyszeptała Iwonka czule go dotykając.
- Ja też cię bardzo kocham, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo mam u boku najpiękniejszą kobietę na ziemi - odpowiedział słodko Hubert całując czule jej czoło. - Chodźmy spać najdroższa, trzeba się wyspać na rano... Dobranoc, mój skarbie - dodał czule i po chwili zasnął.
- Dobranoc, kochanie - wyszeptała Iwonka i po chwili również zasnęła.


***
Minęło kilka dni. Nadeszła w końcu długo wyczekiwana chwila. Dziś miał się odbyć mecz finałowy, podczas którego także wiele spraw miało się ostatecznie zakończyć.
Nate'owi udało się skonstruować podsłuch z kamerą, który Ania zabrała ze sobą na finał. Miała go założyć dopiero po zakończeniu meczu i przebraniu się w ciuchy "cywilne", by można go było dobrze ukryć.
- Jesteś gotowa kochanie? - zapytał z uśmiechem podając jej zapakowaną już torbę sportową.
- Jak zawsze misiaczku - Ania pocałowała go czule w odpowiedzi. - Rozwalę ten mecz i wygram go... wygram go dla ciebie.
Nate uśmiechnął się tylko i jeszcze raz pocałował ukochaną.
- Jedź już skarbie, bo się spóźnisz. I pamiętaj, wszystko według planu, jak go nagrasz to biegniesz do gabinetu prezesa, rzucasz wypowiedzenie razem z dowodami i wracasz do domu.
- Tak jest kochanie - zaśmiała się lekko Ania i wyszła z domu.
Na podjeździe czekał już na nią motocykl. Był świeżo po przeglądzie i na szczęście nic mu nie dolegało, więc dziewczyna mogła nim bezpiecznie jechać. Zapakowała więc torby pod siedzenie, założyła kask i ruszyła przed siebie.
Tęskniła za powiewem wiatru we włosach. Cieszyła się, że mogła wreszcie poczuć tą prędkość. To dodawało jej sił. Czuła, że dziś może przenosić góry.
- Wygram ten mecz. I skończę sprawę z tym świntuchem raz na zawsze - powiedziała do siebie stając na chwilę na światłach. Po chwili ruszyła.
W całym tym zamyśleniu nie dostrzegła jadącego za nią samochodu, który śledził ją od samego domu. Jego kierowca miał już w głowie niecny plan i dlatego za nic w świecie nie mógł jej stracić z oczu.
Nieświadoma zagrożenia dojechała do hali i zaparkowawszy pojazd wzięła z niego torbę, po czym poszła w kierunku wejścia. 
Gdy już była na tyle daleko, że nie mogła widzieć motocykla, do pojazdu podszedł tajemniczy kierowca samochodu, który ją śledził. Zaczął dłubać przy "Bestii", po czym dla pewności jeszcze kilka razy kopnął przednie koło z całej siły. Pewny dobrze wykonanej roboty wrócił do swojego samochodu by czekać na swoją ofiarę.
Tymczasem Ania zdążyła się już przebrać w strój do gry. Cały czas powtarzała sobie w głowie, że to jej ostatni mecz. Co prawda nie o takim pożegnaniu z parkietem marzyła przez całą swoją karierę, ale zmuszały ją do tego okoliczności. Westchnęła lekko i z głową pełna motywacji do gry poszła na salę.
Mecz był bardzo emocjonujący i wyrównany, jednak to drużyna Ani zdołała przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i wywalczyła puchar kraju. Dziewczynie również ponownie udało się zdobyć statuetkę MVP.
Po udzieleniu krótkiego wywiadu pobiegła szybko do szatni i przebrała się w swoje "cywilne" ciuchy. Dokładnie założyła podsłuch wraz z kamerą tak jak poinstruował ją wcześniej Nate, po czym wzięła swoje rzeczy i, nie żegnając się z dziewczynami, wyszła z szatni. 
Tak jak się spodziewała, na korytarzu zaczepił ją trener.
- Możemy porozmawiać? - zapytał ze swoim zwykłym świnskim uśmieszkiem.
Ani zrobiło się niedobrze na widok tego uśmiechu i na samą myśl, że jeszcze przez chwilę będzie musiała przebywać z tym człowiekiem w jednym pomieszczeniu miała ochotę wymiotować. Ale dla dobra sprawy i dobra innych musiała jeszcze wytrzymać.
- Jasne - powiedziała krótko i poszła za trenerem do jego pokoju.
Usiadła na krześle i patrzyła się wyczekująco na trenera, który od razu zaczął przechadzać się obok niej. I to niebezpiecznie blisko.
- Zastanowiłaś się? Dziś ostatnia okazja, kolejnych nie będzie - powiedział poważnym tonem stając tuż za jej krzesłem. 
Ania przez chwilę bała się, że nie będzie on widoczny w ten sposób na kamerze, jednak ta na szczęście miała obejmować całe pole widzenia.
- Trenerze, moje zdanie w tej kwestii pan zna i nie zmienię go - odpowiedziała twardo patrząc się na niego niewzruszonym wzrokiem.
Mężczyzna odchrząknął, wyraźnie niezadowolony z takiej odpowiedzi. Od razu chwycił za biust dziewczyny i zaczął go mocno macać.
- Na pewno nic cię nie przekona? - zapytał przebiegle zsuwając jedną dłoń na skórzane spodnie dziewczyny i wsuwając ją tam.
Ania zadrżała.
- Na pewno nic mnie nie przekona... I proszę przestać, bo zacznę krzyczeć, nie zgadzam się - powiedziała dość głośnym tonem.
Trener tylko się zaśmiał i kontynuował swoje poczynania.
- A kto cię usłyszy? Zresztą nawet jeśli, to nikt ci nie uwierzy. Wszystko zwalę na ciebie, powiem, że to ty się na mnie rzuciłaś, a ja się tylko broniłem. W oczach ludzi będziesz paskudną kłamczuchą, dla której jeden facet to za mało - szeptał kpiąco do jej ucha.
Dziewczyna nie miała zamiaru dłużej tego słuchać ani się temu poddawać. Usłyszała i doświadczyła już dość. Użyła całej swojej siły i wyrwała się mężczyźnie, po czym dała mu potężnego kopa prosto w krocze, co sprawiło, że ten przyklęknął trzymając dłonie między udami.
- Może to pana oduczy dobierania się do swoich podopiecznych - powiedziała stanowczo biorąc swoją torbę. - Zadbam o to, żeby pana zniszczyć. Wszyscy się dowiedzą, jaki pan jest naprawdę. Mam to wszystko nagrane. Żegnam pana. Więcej się nie zobaczymy, odchodzę z klubu - dodała po czym wybiegła z jego gabinetu.
Po drodze do wyjścia zdjęła dokładnie z siebie podsłuch i wyjęła przygotowane wcześniej wypowiedzenie kontraktu. Wpadła do pustego o tej porze gabinetu prezesa i położyła wszystko na jego biurku, po czym poszła prosto do wyjścia.
Już na parkingu zapakowała torbę z rzeczami pod siedzenie i założywszy na szybko kask wsiadła na motocykl. Przed ruszeniem zadzwoniła do Nate'a.
- Kochanie, udało się - powiedziała do słuchawki Bluetooth gdy tylko ukochany odebrał telefon. Po chwili ruszyła.
- Super, mamy co świętować - odpowiedział radośnie chłopak. - Przyjeżdżaj ostrożnie do domu, pomogę ci zapomnieć o tym, co ten świntuch ci zrobił.
- W to nie wątpię kochanie - zachichotała znacząco dziewczyna. - Jadę, niedługo będę - dodała po czym rozłączyła się.
Nagle zauważyła w lusterku jadący za nią czarny Range Rover. Dziewczyna od razu rozpoznała ten pojazd, dlatego postanowiła go szybko zgubić na najbliższym skrzyżowaniu. Jednak nie mogła skręcić ani przyspieszyć.
- Cholera, przecież dziś rano działał... przegląd nic nie wykazał - stwierdziła zaniepkojona próbując bezskutecznie manerwować motocyklem, który cały czas jechał do przodu i ani myślał się jej słuchać.
Tymczasem kierowca jadącego za nią pojazdu wykorzystał tą chwilę słabości z jej strony. Przyspieszył i wjechał w nią z całym impetem. 
Dziewczyna wyleciała z motoru, niedopięty wcześniej kask spadł z jej głowy i odleciał kilka metrów dalej, a ona sama po wylądowaniu uderzyła głową o ziemię, a konkretnie o beton w pobliżu rowu, do którego wpadł jej pojazd i straciła przytomność.
Samochód zatrzymał się kilka metrów dalej. Kierowca podszedł do niej. Wydawać by się mogło, że chce jej udzielić pomocy, jednak tego nie zrobił. Upewnił się jedynie, że dziewczyna jest nieprzytomna i odjechał.

niedziela, 11 lipca 2021

Rozdział 6 - The Sound of Silence

 


Mimo tego, że sytuacja była dość mocno niekomfortowa i mówiąc krótko przypałowa, Ania nie straciła zimnej krwi. W głowie już układała sobie plan jak z tej sytuacji wybrnąć z twarzą i nie dać sobie wejść na głowę. 
- Masz mi coś do powiedzenia? - zapytał wściekły Andy patrząc się z nienawiścią to na nią, to na Nate'a, który również nie miał zamiaru się nigdzie wybierać, w końcu nie był tchórzem.
- A mam - nagle zadziornie odpowiedziała Ania patrząc się na niego pewna siebie. - I to więcej niż byś mógł sobie wyobrazić w swojej małej główce. 
- No to słucham... chociaż czekaj... czy cokolwiek usprawiedliwia bycie po prostu zwykłą dziwką, która puszcza się na prawo i lewo z pierwszymi lepszymi? - warknął chłopak patrząc się na swoją narzeczoną z nienawiścią. 
W tym momencie zza pleców Ani wyskoczył nagle Nate i po prostu dał Andy'emu z pięści w nos. Nie mógł już tego dłużej słuchać, musiał zareagować. 
- Nie będziesz jej obrażał, przynajmniej dopóki ja mam tu coś do powiedzenia, a mam więcej niż ci się wydaje - wycedził przez zaciśnięte z wściekłości zęby.
To obudziło dawno uśpionego w Andym demona agresji. Jakby zapomniawszy o tym, że dostał przed chwilą w nos, rzucił się na rywala z pięściami i również przywalił mu kilkoma silnymi ciosami w twarz a potem szarpnął go za ubrania i z całej siły podniósł do góry, gotowy by rzucić nim prosto o ścianę, co po chwili zrobił.
Jednak Nate nie miał zamiaru się tak po prostu poddać. Nie po to tyle czasu trenował na siłowni, by teraz dać się pokonać jakiemuś byle knypkowi.
- Matko boska, wszystko w porządku, Nate? - Ania podbiegła do niego zaniepokojona widząc, że jest lekko ogłuszony.
Chłopak natychmiast podniósł się na nogi i spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmiechem.
- Spokojnie, wszystko jest dobrze, mam zbyt twarde kości, by jakiś byle troglodyta mi je połamał jednym rzutem - powiedział specjalnie na tyle głośno, żeby Andy usłyszał.
Ten natychmiast podbiegł do chłopaka i ponownie zbierał się by chwycić go za bety, jednak tym razem nie zdążył tego zrobić, gdyż otrzymał serię potężnych ciosów prosto w żebra, co sprawiło, że na moment się odsunął jakby szykował się do wyprowadzenia kolejnej serii.
Jednak nie zdążył tego zrobić, gdyż pomiędzy nim a Natem stanęła Ania. Zasłoniła tego drugiego własnym ciałem, patrząc się wyzywająco na Andy'ego.
- Jeśli chcesz się dostać do niego, musisz najpierw pokonać mnie - powiedziała uśmiechając się zadziornie. - A mnie to chyba nie uderzysz?
Zaślepiony przez wściekłość Andy nie myślał racjonalnie. Wszystko w nim buzowało, co było słychać po jego ciężkim oddechu.
- Nie zmuszaj mnie, bym zrobił coś, czego będę żałował, i odsuń się, ruda dziwko - warknął przez zęby zbliżając się do dziewczyny z uniesioną pięścią.
Nie zdążył jednak wyprowadzić ciosu, bo w jednym momencie otrzymał potężnego kopa od niej i to prosto między nogi, co sprawiło, że jęknął z bólu i uklęknął trzymając się kurczowo między udami.
- Game over, Biersack - Ania uśmiechnęła się triumfująco. - Trzeba było się zająć narzeczoną, a nie całe dnie i noce poświęcać muzyce... to dzisiaj byś nie klęczał i nie trzymał się za jaja - dodała chichocząc lekko.
Andy powoli się podniósł i usiadł na kanapie patrząc się na nią wzrokiem wypełnionym nienawiścią. Był zaślepiony przez złość i nie docierało do niego, że on też jest winien obecnej sytuacji. Uważał, że wina leży tylko i wyłącznie po stronie Ani, która mimo tego, co się ostatnio zdarzyło, powinna być mu bezwzględnie wierna. 
- Co nie zmienia faktu, że ty też nie powinnaś od razu z tego powodu rozkładać nóg przed pierwszym lepszym - wycedził ciągle czując ból.
- Przed nikim nie rozłożyłam nóg, a nawet jeśli to zrobiłam, to co ta informacja teraz zmieni? - Ania wzruszyła ramionami i podeszła do Nate'a by pomóc mu się podnieść. Wzięła go pod ramię, dzięki czemu chłopak mógł powoli powrócić do pozycji stojącej.
Andy patrzył na nich z nienawiścią w oczach. Czuł się tutaj idealnie zbędny. Nadal nie czuł żadnych wyrzutów sumienia, gdy przeniósł swój wzrok na potężnie posiniaczoną twarz Nate'a. Uważał, że mu się należało, zwłaszcza po tym, jak ten bezczelnie wbił mu nóż w plecy całując się z jego narzeczoną, która również święta nie była i dołożyła swoją cegiełkę do obecnej sytuacji. 
- Nie wiem czy cokolwiek by to zmieniło kochana - powiedział nagle obojętnym tonem idąc w kierunku schodów. - Ale wiem jedno: na pewno nie doprowadziłoby to do tego, co zaraz się stanie - dodał tajemniczo i poszedł na górę. Wrócił stamtąd po dłuższej chwili z dwiema walizkami, i to takimi które zwykle zabierał na trasy.
Ania spojrzała się na niego zdziwiona.
- Wyprowadzasz się? - zapytała lekko zaskoczona. - Myślałam, że to raczej mnie będziesz kazał się wynosić...
- Mam jeszcze odrobinę honoru w sobie i usunę się stąd - odpowiedział Andy patrząc się na nią nadal z nienawiścią. - Myślę, że nam obojgu przyda się przerwa od siebie nawzajem, wrócę jak ochłonę, o ile w ogóle... Nie będę wam dłużej przeszkadzał, cześć - dodał po czym nie dając dziewczynie szansy na odpowiedź wyszedł z domu.
Wyszedł przed dom i dopiero w tym momencie zauważył, że ma jeszcze ze sobą bukiet róż. Były one wyjątkowo piękne, tak jak kobieta, której miał je dać, ale okazało się, że nie jest tego warta. Rozejrzał się szukając kogoś komu mógłby je przekazać, jednak nikogo takiego nie znalazł. Otworzył więc pojemnik na śmieci i wrzucił do niego bukiet, po czym wsiadł do swojego samochodu i ruszyl przed siebie.
W tym samym czasie Ania siedziała z Natem w łazience i opatrywała jego siniaki na twarzy. Nie było to dla chłopaka przyjemne, gdyż co chwila wydawał z siebie cichy syk.
- Spokojnie,  już niedługo koniec, nieźle jesteś pokiereszowany, ale obędzie się bez większej pomocy lekarskiej - powiedziała przemywając ranę pod jego nosem, przechodząc potem płynnie nad jego oko.
- Z takim widokiem to wszystko przetrwam - uśmiechnął się zadziornie chłopak zerkając dyskretnie w dekolt dziewczyny.
Ania lekko się zarumieniła i dalej opatrywała jego rany. Niby wiedziała, że ma na sobie rozpinaną z przodu sukienkę z dość sporym dekoltem, dzięki czemu chłopak miał doskonały widok na jej obfity biust. Bynajmniej jej to jednak nie przeszkadzało.
- Osz ty zboczuszku mój kochany - zachichotała słodko naklejając plaster nad okiem Nate'a. - No, już gotowe, opatrzone, będziesz żył - dodała słodko chichocząc i całując go w nos.
- W to nie wątpię, piękna - wyszeptał czule Nate delikatnie i powoli rozpinając jej guziki sukienki. - Z taką pielęgniarką to aż się człowiek pali by wracać do zdrowia - dodał słodko.
Ania była lekko zaskoczona jego zachowaniem, ale nie stawiała oporu. Zaczęła przesuwać opuszkami palców po jego karku. 
- Czyżbyś miał ochotę na specjalną interwencję pielęgniarską? - zapytała uśmiechając się do niego zmysłowo.
- Nie śmiałbym prosić, wszak pani pielęgniarka zajęta - wyszeptał znacząco Nate masując lekko Anię po jej piersiach, czym wywołał u dziewczyny pomruk rozkoszy.
- Ale narzeczonego nie ma na miejscu... I możemy mu lekko zagrać na nosie - wymruczała słodko Ania rozpinając jego koszulę.
Właśnie tego chciała. Zagrać Andy'emu na nosie. I zyskać co nieco czułości, której tak dawno nie miała.
Nate słodko zamruczał. 
- Zatem chyba nawet nie wiem na co my jeszcze czekamy - wyszeptał słodko dalej masując czule biust dziewczyny.
Wstał i, zabierając dłonie z miejsca masażu, objął Anię w pasie i pocałował namiętnie. Dziewczyna nie stawiała oporu i oddała mu pocałunek równie czule i słodko. Zaczęli iść w kierunku wyjścia z łazienki nie odrywając się od siebie. Na szczęście sypialnia była naprzeciwko, więc szybko tam dotarli.
Po wejściu do pomieszczenia nagle to Ania przejęła inicjatywę. Zamknęła nogą drzwi od sypialni i pchnęła półnagiego już chłopaka na łóżko. Sama stanęła przed nim i zdjęła z siebie sukienkę, pokazując przed nim swoje szczupłe ciało.
Na jego widok Nate'owi zrobiło się sztywno w majtkach. Ania to zauważyła i podeszła do niego, by po chwili pozbyć się jego spodni i usiąść na nim, po czym zaczęła się ocierać swoim kroczem o jego, jednocześnie nachyliła się nad nim i pocałowała go namiętnie mrucząc w jego usta. Czuła jak jego coraz bardziej sztywna męskość wybija się przez materiał bokserek, jakby pragnęła wydostać się na zewnątrz. Ona sama pod wpływem tej sytuacji miała coraz bardziej wilgotno między nogami. Nie chciała już dłużej czekać.
- Ściągajmy te gacie, nie wytrzymam dłużej - wyszeptała podniecona, po czym prawie zerwała z Nate'a jego bokserki i sama z siebie też zdjęła majtki, po czym położyła się na łóżku uśmiechając się do chłopaka zachęcająco ukazując mu swoje ciało w całej okazałości.
Na rezultaty tego działania nie trzeba było długo czekać. Podniecony i napalony Nate rzucił się na Anię i zaczął czule całować jej cialo, czym wywołał u dziewczyny gardłowy jęk rozkoszy. Tego właśnie pragnął, za tym tęsknił, za taką czułością i takim ogniem. Ona zresztą też.
- Nate... wygoń ze mnie resztki zdrowego rozsądku, zanim przebije się on na zewnątrz - Ania wyszeptała czule, gdy kochanek całował jej szyję.
Chłopak uśmiechnął się do niej ciepło i czule.
- Zrobię to z przyjemnością, moja piękna - wyszeptał słodko, po czym z rozkoszą stał się z nią jednością.
Ania powitała go w swoim wnętrzu z głośnym jękiem i od razu złapali wspólny rytm. Tak bardzo za tym tęskniła, tak bardzo tego pragnęła. Raz za razem odlatywali wspólnie do gwiazd, przyjmując potężne fale rozkoszy, jakie spływały na nich przez cały wieczór. Wykrzykiwali przy tym nawzajem swoje imiona. To miało być namiętne spotkanie i takie też było. Pełne czułości, erotyzmu i spełnienia, a przede wszystkim namiętności i rozkoszy, której tak bardzo oboje pragnęli. 
Gdy już oboje byli słodko wyczerpani tym aktem namiętności, leżeli wtuleni w siebie. Spoceni, zdyszani, ale szczęśliwi. Nate chciał delikatnie wysunąć się z Ani, ale ta go zatrzymała lekkim ruchem bioder, na co chłopak zaregował słodkim pomrukiem.
- Proszę... zostań we mnie... chcę byś był przy mnie tak blisko całą noc - wyszeptała Ania całując namiętnie jego słodkie usta.
Nate oddał pocałunek równie namiętnie i zaczął czule dotykać ciała najpiękniejszej dla niego dziewczyny na ziemi.
- Z przyjemnością zostanę, moja najcudowniejsza - wyszeptał ciepłym głosem i kontynuował pocałunek oraz pieszczotę, mimowolnie ruszając przy tym biodrami, czym ponownie sprawił, że dziewczyna słodko jęknęła w jego usta, dotykając delikatnie jego pleców. - Gdzie chce pani dzisiaj odlecieć, że tak się pani wierci? Gdzie panią zabrać? - dodał słodkim szeptem całując jej szyję.
- Do gwiazd - wyszeptała Ania znacząco przesuwając opuszkami palców po jego plecach i ponownie ruszając lekko biodrami.
Nate uśmiechnął się do niej ciepło.
- Moja królowo, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - wyszeptał równie słodko, po czym zaczął delikatne i znaczące ruchy bioder jednocześnie zanurzając nos w szyi ukochanej.
Ania jęknęła słodko i lekko stuknęła piętami w pośladki kochanka, który po chwili zaczął coraz bardziej przyspieszać. Ich seks z czasem stawał się coraz bardziej dziki i namiętny, pełen czułych jęków i okrzyków rozkoszy. W końcu Ania wykrzyknęła imię chłopaka naprawdę głośno, i to w momencie, gdy zalała ją ogromna fala rozkoszy i wbiła mocno palce w jego plecy, a on w tym samym czasie również zanurzył się w tej samej fali, na dowód czego ucałował ukochaną namiętnie w szyję i opadł na nią zdyszany.
- Jesteś cudowny - wyszeptała Ania do ucha Nate'a i pocałowała go czule, gdy ten jednak zsunął się z niej i położył naprawdę blisko dziewczyny, by po chwili mocno ją do siebie przytulić.
Ania położyła głowę na jego torsie i wtuliła się w niego mocno. Tak bardzo brakowało jej tej bliskości, namiętności, a już zwłaszcza tej z Natem. Bynajmniej chłopak nie był dla niej tylko misiem na pocieszenie, starała się z całych sił, by tak się nie czuł. Chciała by wiedział, że na jej bliskość może liczyć zawsze, gdy tylko tego zapragnie.
- To ty jesteś cudowna - wyszeptał Nate całując ukochaną w czubek głowy. - Chciałabyś spróbować takiej relacji, słodkiej przyjaźni z bonusem? Możemy w tym czasie też sprawdzić, czy pasujemy do siebie jako para, możemy się tak zachowywać, jeśli tylko tego chcesz - dodał nagle patrząc się na nią poważnie.
Te myśli kłębiły się w nim od czasu tamtego pamiętnego dnia, gdy się ze sobą przespali po alkoholu. Ania była cudowną kobietą, kochał ją nad życie, jednak wiedział, że na jawne odwzajemnienie miłości liczyć nie może, gdyż była ona wpatrzona i zakochana w Andym po uszy. W imię tego uczucia starał się ją przekonać do siebie jak tylko umiał najlepiej, jednocześnie będąc w pełni świadomym tego, że dziewczyna może wybrać Andy'ego, a w takiej sytuacji był gotowy na to, by nadal być jej przyjacielem i wspierać ją jak tylko potrafi najlepiej.
Ania spojrzała się na Nate'a uważnie. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Jeśli by się zgodziła, to byłoby to nie fair wobec Andy'ego, ale czy on się zachował wobec niej fair w ostatnim czasie? Nie zauważyła tego. Więc to mogła być idealna okazja, by zagrać mu nieco na nosie i pokazać mu, iż nie jest pępkiem świata i że musi się zmienić, jeśli chce ją odzyskać. A na razie... mogłaby być szczęśliwa z tym, który troszczy się o nią i daje jej to, na co od tak dawna czekała.
- Zróbmy tak jak mówisz - powiedziała ciepłym głosem wtulając się w niego i uśmiechając się do kochanka czule. - Spróbujmy tego, a nuż nam się uda - dodała słodko i dała mu buziaka, po czym położyła głowę na jego torsie. 
Nate pogładził ją po nagich plecach z czułością i pocałował czubek jej głowy, jakby chciał w ten sposób podziękować jej za zgodę.
- Jesteś naprawdę fantastyczną kobietą i zasługujesz na najlepsze, dam ci to, obiecuję - wyszeptał ciepło. - Prześpijmy się, to był długi wieczór... dobranoc, moja najcudowniejsza - dodał słodko po czym zasnął tuląc ukochaną do siebie.
- Dobranoc, książę... mój książę - wyszeptała Ania i również zasnęła.



Po trzech miesiącach dość srogiej zimy nastała wiosna. I to nie tylko wiosna w sensie pory roku, ale także wiosna w społeczeństwie i w sercach naszych bohaterów. Światowa pandemia minęła tak szybko jak się pojawiła, na nowo można było podróżować i żyć bez ograniczeń. Tą sytuację postanowili wykorzystać Hubert i Iwonka, którzy zaproponowali Ani swoją wizytę u niej, na którą to dziewczyna z radością się zgodziła i właśnie dzisiejszego dnia odbierała ich z lotniska.
Czekała na przyjaciół w hali przylotów LAX z niecierpliwością i jednocześnie lekkim strachem, jak oni zareagują na to, że jest sama i na to, że w domu zamiast Andy'ego przebywa teraz Nate, który postanowił przeprowadzić się na jakiś czas do domu ukochanej.
Ania jednak szybko odgoniła te myśli, gdyż zauważyła wesołe mordki swoich przyjaciół, którzy biegli ku niej bardzo szybko, by potem radośnie się z nią przywitać.
- Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że przylecieliście - uśmiechnęła się Ania witając się z nimi mocnymi uściskami, po których poszli odebrać ich bagaże i potem ruszyli do samochodu.
Przez całą drogę do wyjścia z lotniska radośnie gadali jedno przez drugiego wymieniając się radosnymi wydarzeniami ostatnich dni oraz wrażeniami z lotu. Dopiero gdy wsiedli do samochodu i ruszyli, Iwonka zauważyła, że kogoś brakuje.
- A gdzie Andy? Albo Nate? - zapytała patrząc się uważnie na przyjaciółkę.
Ania oczywiście opowiedziała im wcześniej dokładnie co się stało, jednak nie powiedziała im, że Nate z nią zamieszkał ani o tym, że Andy się wyprowadził.
- Z Natem spotkamy się później, a Andy... cóż, to długa historia - powiedziała powoli zmieszana Ania. - W dużym skrócie... Andy się wyprowadził. Nie wiem co się z nim dzieje i po tym co się stało i co się działo przez ostatnie 3 miesiące... to chyba nie chcę wiedzieć - dodała poważnie.
Przyjaciele spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Jak to? Przecież byliście tak w sobie zakochani - powiedział Hubert po chwili milczenia. - Myślałem, że weźmiecie ślub w przyszłości...
- Jak widać, los chciał inaczej - Ania westchnęła ciężko. - Nie zerwaliśmy jeszcze z Andym co prawda... ale po tym jakie akcje ostatnio odwalał, to wątpię, by cokolwiek z tego co między nami było, przetrwało tą próbę - dodała smutno.
- A co on takiego odwalał, jeśli można wiedzieć? - zapytała zaciekawiona Iwonka.
- Co tu dużo mówić... wrócił do alkoholowego nałogu i wystawał nocami pod domem nalegając bym wyszła do niego i porozmawiała z nim... jedyne na co mógł liczyć to rozmowy przez balkon, a i te się w końcu skończyły, gdy oblałam go wiadrem zimnej wody. Nate chciał wypuścić na niego swojego psa, ale powstrzymałam go przed tym mówiąc, że szkoda psiaka na takiego kretyna, jeszcze by się od niego zaraził kretynizmem - westchnęła z lekkim uśmiechem Ania. - Od tamtego czasu wizyty się skończyły, a Daredevila oddałam jego kumplowi z którym podobno zamieszkał, bałabym się dać to biedne stworzonko do ręki temu alkoholikowi...
- To dlaczego mu je oddałaś w ogóle? - zapytał Hubert zaniepokojony. - Czy on nie powinien być teraz w bezpiecznym miejscu?
- Strasznie tęsknił za Andym, nie miałam serca go trzymać, on tak za nim płakał, codziennie wył z tęsknoty, nie miałam innego wyjścia - westchnęła Ania smutno. - Kocham tego psiaka, on pokochał mnie, ale to Andy go chował od szczeniaka, do niego jest bardziej przywiązany, nie mam serca ich rozdzielać - dodała prawie płacząc. - Odwiedzam go co jakiś czas, gdy Andy'ego nie ma w domu, sprawdzam, czy nie dzieje mu się krzywda, wszystko jest w porządku, tamten kumpel o niego dba gdy Andy wpada w pijackie ciągi - ponownie westchnęła zatrzymując się przed domem. - Jesteśmy na miejscu - dodała kończąc smutny temat.
Na podjazd wyszedł już do nich Nate, który radośnie wyściskał przyjezdnych.
- Witam w LA, miło was w końcu poznać na żywo - zaśmiał się lekko. - Pozwólcie, że wezmę wasze bagaże - dodał z uśmiechem i poszedł do samochodu.
Iwonka spojrzała się na Anię uważnie gdy szli we trójkę do domu.
- Nate z tobą zamieszkał? - zapytała zdziwiona. - Czy wy...?
- Na razie łączy nas jedynie "przyjaźń z bonusem" i przy okazji sprawdzamy, czy jesteśmy w stanie żyć jako para - uśmiechnęła się Ania. - Można powiedzieć, że to taki "plan awaryjny", w razie gdyby mój związek z Andym jednak się rozpadł... a na to się zanosi - westchnęła Ania smutno. - Ale chodźcie do domu, zrobię herbaty, pogadamy jeszcze, chyba że wolicie sie przespać, wyglądacie na zmęczonych - spojrzała się na nich uważnie.
Jakby na potwierdzenie tych słów Iwonka ziewnęła. 
- No, przespalibyśmy się trochę, ta podróż przez ocean... - ponownie ziewnęła wespół z Hubertem. 
- Nie no jasne, chodźcie, naszykowałam wam pokój - uśmiechnęła się Ania i zaprowadziła ich do pokoju, gdzie czekały już na nich bagaże wniesione wcześniej przez Nate'a. - Prześpijcie się, jakbyście potrzebowali łazienki, to jest tutaj naprzeciwko - pokazała drzwi naprzeciw ich sypialni. - Także śpijcie dobrze - dodała i już miała wychodzić z pokoju, gdy nagle zatrzymał ją Hubert.
- Możemy pogadać na osobności? - zapytał biorąc ją lekko pod ramię i odciągając na bok. 
- Jasne - uśmiechnęła się Ania i odeszli kilka metrów dalej do innego pokoju. - Co się stało?
- Słuchaj... podczas naszego pobytu tutaj chciałbym się oświadczyć Iwonce... mogłabyś mi co nieco doradzić w tej sprawie, wiesz, pierścionek i inne sprawy - spojrzał się na nią z nadzieją Hubert.
- Ależ oczywiście, nie ma problemu, z chęcią pomogę mojemu przyjacielowi w sprawach sercowych - uśmiechnęła się do niego szeroko i uściskała go mocno.
- Dzięki, wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć - również uśmiechnął się Hubert. - A teraz idę się naprawdę przespać, Iwonka już tam pewnie czeka albo chrapie - zaśmiał się i, nie czekając na odpowiedź przyjaciółki, wrócił do swojego pokoju, gdzie czekała już na niego ukochana, wyraźnie zniecierpliwiona.
- Co tak długo? O czym tam z Anią rozmawiałeś? - zapytała gdy chłopak położył się obok niej w łóżku i przytulił ją do siebie.
- Pytałem ją o sprawy związane z Andym i Natem, dopytywałem o parę rzeczy, takie nasze sprawy - uśmiechnął się chłopak do ukochanej i wtulił ją w siebie, po czym ucalował jej czoło. - Prześpijmy się najdroższa, ta podróż była naprawdę męcząca - dodał ziewając przeciągle, po czym zasnął. 
Iwonka po chwili zrobiła to samo, jednak ciągle w sercu kiełkowała jej zazdrość o dawną ukochaną Huberta.
W tym samym czasie Ania zeszła na dół i zastała tam Nate'a robiącego już obiad, w całym pomieszczeniu niósł się zapach sosu bolońskiego. Dziewczyna podeszła do ukochanego i przytuliła go mocno od tyłu, ten aż podskoczył zaskoczony.
- Uważaj kochana, bo się jeszcze poparzę - uśmiechnął się lekko chłopak przerywając mieszanie mięsa z sosem. 
- W razie czego mamusia pocałuje - zachichotała Ania cmokając go w kark.
Chłopak zgasił gaz pod sosem, odwrócił się i przytulił ją mocno do siebie, po czym dał buziaka.
- Od takiej pielęgniarki dostać całusa... to aż się chce coś innego sobie poparzyć - zachichotał znacząco ruszając brwiami i dał jej całusa w nos. - Głodna?
- Jak wilk... ale zjem tylko odrobinkę, bo zaraz lecę na trening - uśmiechnęła się słodko do niego i podebrała paluszkiem trochę mięsa z garnka. - Smakuje wybornie, myślę, że mozesz podawać - dodała słodko dając mu buziaka, po czym usiadła do stołu wziąwszy sobie wcześniej talerz.
Nate słodko zachichotał.
- Kochana tobie twój osobisty kucharz poda z przyjemnością - uśmiechnął się do niej szeroko po czym podał jej porcyjkę, którą nałożył również sobie i usiadłszy blisko niej zaczął jeść.
Szybko zjedli, pierwsza skończyła Ania i wrzuciła do zmywarki wcześniej opłukawszy talerz, po czym wzięła torbę, którą wcześniej naszykowała.
- Dobra, to ja lecę kochany - wyszeptała słodko i dała mu czułego buziaka. - Wrócę wieczorkiem, myślę, że będziemy mieli noc dla siebie, Hubert i Iwonka powinni do jutra spać po tym jet lagu... a przynajmniej do późnego wieczora - dodała znaczącym szeptem.
Nate zachichotał.
- Jakkolwiek by nie było, będziemy niegrzeczni kochana - wyszeptał słodko dając jej buziaka w nos. - A teraz leć, bo się spóźnisz na trening i uważaj na siebie - dodał czule.
- Spokojnie, ja zawsze jestem ostrożna - uśmiechnęła sie Ania, po czym ubrała się i wybiegła z domu, po czym zapakowała torbę pod siedzenie, założyła kask i pojechała na halę.
Wreszcie mogła poczuć ten wiatr we włosach, tą prędkość za którą tak tęskniła. Rozwinęła ją na maxa na tyle na ile mogła, żeby nie spowodować żadnego wypadku. Tak czy siak, cieszyło ją to niesamowicie. 
Dojechała pod halę, zaparkowała, wyciągnęła torbę i pobiegła do hali, przebrała się i poszła na trening przywitawszy się wcześniej z dziewczynami. 
Czuła się cudownie znowu mając kontakt z piłką, z grą, ćwicząc na hali z dziewczynami. Czuła też, że wróciła już do swojej dawnej formy i nie powinna mieć kłopotu z powrotem do pierwszego składu. Zwłaszcza, że zauważyła, iż trener patrzy na nią przychylniejszym okiem. 
Trening wyszedł naprawdę super i nic nie wskazywało na to, że trener znowu wezwie ją do swojego gabinetu, a tak właśnie się stało.
Pełna najgorszych przeczuć Ania wzięła swoją torbę i poszła do pokoju trenera, gdzie zapukała.
- Trener mnie wzywał - zajrzała do środka niepewnie.
- Chodź chodź - trener przywołał ją gestem, a dziewczyna usiadła na krześle. Trener zaczął krążyć po pokoju. - Grałaś dziś naprawdę dobrze, myślę, że możemy pomyśleć o przywróceniu cię do pierwszego składu, dasz wiele drużynie podczas meczów o puchar kraju...
- Będę zaszczycona trenerze, dam z siebie wszystko, żeby tylko drużyna zaszła jak najdalej - weszła mu delikatnie w słowo Ania.
- Nie przerywaj proszę - powiedział stanowczym głosem trener kładąc jej dłoń na ramieniu. - Jak zapewne wiesz, na meczach o puchar kraju także pojawia się trener kadry narodowej szukający nowych talentów... Ty ewidentnie ten talent masz , ale i tak ja bym wiesz... mógł w zamian za drobną przysługę...pogadać z nim by, nawet gdyby powinęła ci się nagle noga, wziął cię do drużyny - jego dłoń niebezpiecznie przesunęła się w kierunku biustu dziewczyny.
Ania poczuła się nieswojo czując dłoń trenera na swoim ciele, próbowała ją leciutko przesunąć z powrotem na swoje ramię.
- Dziękuję trenerze, ale chyba nie skorzystam - powiedziała stanowczym tonem. - Chcę się dostać do kadry dzięki swojej grze, a nie przez protekcję - dodała poważnie.
Wyraźnie zbity z tropu trener mocniej ścisnął jej ramię, tak że dziewczyna syknęła z bólu.
- Mam nadzieję, że przemyślisz jednak moją propozycję - powiedział stanowczym tonem uśmiechając się do niej znacząco. - Szkoda by było, żeby taka śliczna dziewczyna nie dostała się do kadry narodowej - dodał puszczając jej ramię i odchodząc od niej do swojego biurka. 
Ania wstała i wzięla swoją torbę.
- Pomyślę trenerze, ale nic nie obiecuję - powiedziała chłodnym tonem. - A teraz trener pozwoli, pójdę już, przyjaciele się niepokoją - dodała po czym nie czekając na odpowiedź trenera wyszła z jego pokoju bardzo szybkim krokiem.
Przez całą drogę do domu nie mogła się otrząsnąć po tym co jej trener przed chwilą zaproponował... Czyżby sex w zamian za protekcję do kadry? Nie, na to nie mogła sobie pozwolić. Nie chciała tego, jeśli miała się dostać do drużyny narodowej, to tylko dzięki własnej grze.
Po przyjeździe do domu zastała Nate'a i Iwonkę w salonie, którzy pili sobie herbatę.
- O Iwonka, już się wyspałaś? Myślalam, że po tym locie to będziesz spała co najmniej do jutra - uśmiechnęła się do dziewczyny szeroko i podeszła by się z nią przywitać.
- Spokojnie, ja jakoś nie lubię dużo spać, pospałam trochę i wstałam, Hubert jeszcze śpi, ale pewnie też się zaraz obudzi i będzie w nocy szalał - poruszyła znacząco brwiami z uśmiechem. 
Ania słodko zachichotała.
- A szalejcie sobie, aby tylko cicho - uśmiechnęła się do niej szeroko i odstawiła swoje rzeczy na bok. - Idę wziąć prysznic, bo śmierdzę po treningu - dodała z lekkim uśmiechem, po czym poszła do sypialni wziąć rzeczy do kąpieli i poszła pod prysznic. 
Czuła się cudownie myjąc się po tym wszystkim co się działo na treningu. I miała tu na myśli nie tylko rywalizację sportową, ale także dotyk trenera. Cały czas czuła na sobie jego dotyk i chciała go za wszelką cenę zmyć, dlatego szorowała się bardzo dokładnie.
W końcu umyła się do końca i po wyjściu spod prysznica czuła się idealnie świeżo. Wytarła się, założyła swój krótki szlafrok i wyszła z łazienki, gdy nagle się z kimś zderzyła i wpadła w czyjeś ramiona.
- Oj przepraszam, jak zwykle nie patrzę gdzie idę - powiedziała śmiejąc się lekko.
- Nic się nie stało moja droga, nic się nie stało - w odpowiedzi usłyszała znajomy głos Huberta, który potwierdził się po podniesieniu głowy i spojrzeniu się na przyjaciela.
- Ekhm... - cały ten moment przerwało donośnie chrząknięcie dobiegające z salonu. Natychmiast się od siebie odsunęli i spojrzeli zmieszani na Iwonkę, gdyż to właśnie ona była autorką tego donośnego chrząknięcia.
- Kochanie, ale to nie jest to co myślisz, to nie jest tak jak Ci się wydaje... - Hubert podszedł do ukochanej i chciał ją przytulić, ale dziewczyna go odepchnęła.
- Jaka ja byłam głupia myśląc, że was już nic nie łączy... Głupia byłam - pokręciła głową zawiedziona, nie dając nikomu, nawet Nate'owi, dojść do głosu. - Dajcie mi dzisiaj spokój, nie chcę was widzieć - dodała smutna i pobiegła na górę do swojego pokoju.
Załamany Hubert usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Ania i Nate usiedli obok niego.
- Spokojnie, przejdzie jej, ochłonie, przeprosicie się i będzie dobrze - pocieszał go czarnowłosy klepiąc go po plecach.
- Oby tak było jak mówisz... inaczej nici z moich planów... a ja ją naprawdę kocham i chciałbym z nią być - Hubert pokręcił lekko głową.
Ania usiadła obok niego i poklepała go lekko po ramieniu.
- Będzie dobrze, zobaczysz, czas wyleczy w niej rany, jutro już nie będzie śladu po jej nerwach, na razie daj jej ochłonąć, wieczorem jak się będziecie kłaść spróbuj ją przytulić, może to coś da - próbowała go pocieszać Ania. - Za kilka dni mogę ją zabrać na babskie zakupy, pojednamy się i przekonam ją, że nas naprawdę już nic nie łączy poza przyjaźnią - dodała poważnie próbując wywołać uśmiech na twarzy przyjaciela. - A potem wy się już będziecie mogli godzić w taki sposób, w jaki my się kiedyś bawiliśmy gdy twojej mamy nie było w domu...




***
WSPOMNIENIE - 8 LAT WCZEŚNIEJ:
Ania i Hubert brali wspólnie prysznic. Był gorący i duszny dzień, oboje byli mocno spoceni, więc postanowili pod wieczór się wykąpać. Byli sami w domu, dlatego mogli sobie pozwolić na ten luksus wspólnego prysznica.
Oboje dokładnie myli się nawzajem, co dodatkowo pobudzało ich zmysły.
- Kochanie, masz takie delikatne dłonie - Ania słodko wymruczała ocierając się lekko swoim tyłeczkiem o ukochanego, by potem przystąpić ponownie do mycia jego ciała bardzo dokładnie.
Hubert tylko zamruczał słodko, po czym delikatnie i czule mył całe ciało dziewczyny, co powodowało u niej ciche pomruki rozkoszy. Zwłaszcza, gdy doszedł do tego bardzo wrażliwego na dotyk miejsca pomiędzy jej udami.
Dziewczyna jęknęła cicho i pocałowała go bardzo namiętnie. Od razu oddał pocałunek. Całowali się przez chwilę bardzo, ale to bardzo namiętnie. Pożądanie w nich buzowało.
- Chodźmy do sypialni... Proszę, nie wytrzymam dłużej - wyszeptała Ania między jednym a drugim pocałunkiem.
- Z przyjemnością cię tam zabiorę, mój kociaku - uśmiechnął się słodko Hubert, po czym pomógł jej wyjść spod prysznica, oczywiście wcześniej sam wyszedł.
Szybko się wytarli i kompletnie nadzy pobiegli do sypialni, która na szczęście była niedaleko. Od razu po wejściu do pokoju dziewczyna położyła się na łóżku kusząco.
- Czekam, mój najdroższy, zabierz mnie dziś do gwiazd - wyszeptała zmysłowo uśmiechając sie do niego słodko.
Hubert uśmiechnął się do niej szeroko. Na widok jej nagiego ciała od razu coś między jego nogami się usztywniło.
- Z przyjemnością, moja kochana - uśmiechnął sie do niej ciepło i po chwili zabezpieczył się odpowiednio i stając się z nią jednością spełnił jej prośbę. 
Oboje raz za razem odlatywali do gwiazd nie powstrzymując swoich emocji. Ania mocno wbijała palce w plecy ukochanego odnajdując wraz z nim jeden rytm. Czuła sie cudownie, gdy raz za razem, jakby właśnie w takt ich ruchów zalewały ich kolejne fale rozkoszy. 
-  Jezu, Hubusiu... Tak... TAK... TAAAAAAAAAAAAAK! - krzyknęła głośno podczas jednej z fal spełnienia.
Gdy ukochany położył się na niej zmęczony po ostatniej fali, ucałowała go czule. 
- Jesteś cudowny, mój skarbie - wyszeptała słodko do jego ucha. - Ale teraz połóż się na pleckach. Chcę cię ujeżdżać - dodała zmysłowym i kuszącym szeptem.
- Moja słodka dżokejko... twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - Hubert uśmiechnął się do niej szeroko i położył się na plecach.
Chwilę później Ania go dosiadła i ponownie stali się jednością. Dziewczyna ruszała powoli swoimi biodrami, jakby chcąc się zrelaksować, po ostatnich dzikich harcach.
- Jezu, jaki on wielki... Jaki twardy... We mnie... Hubusiu, zabijasz mnie rozkoszą - wyszeptała słodko powoli przyspieszając swoje ruchy na ukochanym.
On od razu chwycił ją za biodra, również odlatując powoli wraz z nią do nieba.
- To wszystko dzięki tobie, to twoja zasługa, moja boska seksowna dżokejko - wyszeptał powoli czując, że za chwilę ich oboje zaleje naprawdę potężna fala rozkoszy.
Ania tylko się uśmiechnęła i po dłuższej chwili wygięła się dość mocno czując jak zalewa ją fala spełnienia, wykrzykując przy tym imię ukochanego. Opadła na niego i leżała wtulona w niego mocno.
- Mój boski ogier - wyszeptała zmęczona całując lekko jego szyję.
Hubert delikatnie gładził jej plecy i szyję, również dysząc ze zmęczenia.
- Moja cudowna dżokejka - powiedział cicho tuląc do siebie cały swój ówczesny świat.
KONIEC WSPOMNIENIA

***
Kilka dni później sytuacja w domu powoli się opanowywała. Hubert i Iwonka zdołali się jako tako pogodzić i dojść do względnego porozumienia, oczywiście w odpowiedni dla siebie niegrzeczny sposób. Z tej sytuacji skrzętnie korzystali także Ania i Nate, którzy także grzeczni nie byli. 
Tego dnia Ania postanowiła zabrać Iwonkę na małe babskie zakupy typu ciuchy i bielizna. W tym czasie Hubert miał radzić się Nate'a jak w odpowiednio romantyczny sposób oświadczyć się swojej ukochanej.
Dziewczyny długo łaziły po sklepach szukając odpowiednich ubrań oraz seksownej bielizny, która spodobałaby się ich partnerom. Podczas zakupu tej ostatniej Iwonka pokazała przyjaciółce czarny koronkowy komplet bielizny. 
- Myślisz, że Hubertowi sie spodoba? - zapytała.
- Ależ oczywiście, myślę, że będzie wniebowzięty, zwłaszcza, że będziesz w nim ty - uśmiechnęła się do niej Ania i puściła do niej oczko. - Chociaż pewnie i tak wolałby ciebie bez niej - dodała znacząco chichocząc.
Iwonka od razu się zarumieniła.
- No to prawda, bywa trochę nazbyt... śmiały, ale to właśnie w nim najbardziej kocham - uśmiechnęła się do przyjaciółki szeroko ładując do koszyka wybrany przez siebie komplet. - A ty? Już coś wybrałaś? - spojrzała się pytająco na przyjaciółkę.
Ania właśnie trzymała w rękach dwa komplety bielizny - jeden był czarno-czerwony, a drugi czarno-miętowy.
- Waham się między tymi dwoma, Nate uwielbia oba schematy kolorystyczne - westchnęła lekko uśmiechając się.
- To bierz oba, będziesz miała na dwie noce... albo i więcej jak się da - Iwonka puściła jej oczko. - Chociaż też podejrzewam, że Nate woli cię bez bielizny - dodała chichocząc niczym mała dziewczynka.
Tym razem to Ania spaliła buraka.
- To biorę oba w takim razie, niech stracę, stać mnie - powiedziała radośnie i obie poszły zapłacić.
Po owocnych zakupach postanowiły pójść na małą kawę w pobliskiej kawiarni. Usiadły przy stoliku zamówiwszy wcześniej napoje oraz ciastka.
- I jak, już wiesz jak to będzie z tobą i Andym? Kogo ostatecznie wybierzesz? - zapytała nagle Iwonka patrząc się wyczekująco na przyjaciółkę.
Ania zamyśliła się na moment. Sama w sumie nie wiedziała, kogo wybierze. Kochała obu, ale Andy bardzo mocno ją zranił, zarówno teraz, jak i w przeszłości. A Nate zawsze był przy niej, wspierał ją i ewidentnie też ją kochał. Widać było, że nigdy jej nie skrzywdzi.
- Sama w sumie nie wiem... - powiedziała powoli zamyślając się na chwilę. - Andy mocno mnie zranił i to na tyle, że w sumie nie powinnam mu wybaczyć. Kocham go, ale nie wiem, czy nasz związek jeszcze jakkolwiek rokuje... A Nate... On po prostu jest. I to wystarczy. Kocha mnie, dba o mnie, widać, że zrobiłby dla mnie wszystko... - westchnęła lekko. - Masz jakiś pomysł? Możesz mi doradzić?
- Gdybym była na twoim miejscu, myślę, że wybrałabym Nate'a - powiedziała Iwonka po chwili zastanowienia. - Dobrze mu z oczu patrzy, jest ciepły i miły, taki kochający, widać, że jest w tobie po uszy zakochany i naprawdę zrobiłby dla ciebie wszystko. A Andy chyba już w ogóle się poddał z tego co widzę, więc odpowiedź nasuwa się sama - dodała po chwili pewnym głosem. - Ale oczywiście zrobisz jak będziesz chciała, jednak wybór wydaje mi się oczywisty.
- W sumie masz rację... Jeszcze się zastanowię oczywiście, ale myślę, że posłucham twojej rady - westchnęła lekko. - Ja to mam szczęście do facetów, nie ma co, wszystkie moje związki po pewnym czasie zaczynają się rozpadać... mam nadzieję, że ten z Natem się nie rozpadnie - dodała z lekkim uśmiechem.
- A Hubert?
Ania spojrzała się na nią, ewidentnie zaskoczona pytaniem.
- Hubert? Byłam z nim szczęśliwa, to fakt, ale ja i on to już kompletna przeszłość, teraz się tylko przyjaźnimy, zresztą... kim bym była by ci odbijać faceta? Ja nie jestem takim chamidłem - westchnęła lekko.
Iwonka uśmiechnęła się do niej szeroko, wyraźnie uspokojona odpowiedzią przyjaciółki. Nie miała powodu by jej nie wierzyć. 
- A że tak zapytam z innej beczki...? Jak wyglądał wasz pierwszy raz? Chciałabym go porównać z moim, że tak powiem, przypadkiem - zachichotała.
Ania również się uśmiechnęła.
- Zrobiliśmy to po raz pierwszy po miesiącu od naszej pierwszej randki. Może trochę szybko, ale oboje wiedzieliśmy, że tego właśnie chcemy. Pamiętam, jakby to było wczoraj...

***
WSPOMNIENIE - 8 LAT WCZEŚNIEJ:
Ania i Hubert spędzali wspólnie weekend u niego w domu. Od miesiąca byli razem i ciągle nie umieli się sobą nacieszyć. Zakochani, wpatrzeni w siebie, czuli się jak w raju we dwoje.
Był już wieczór, oglądali we dwoje jakiś film o miłości, żeby zrobić sobie nastrój. Siedzieli przytuleni do siebie na jego łóżku i co jakiś czas całowali się czule, by w końcu w ogóle przestać skupiać się na filmie.
Ania usiadła na ukochanym całując go bardzo namiętnie, by w końcu powalić go do pozycji leżącej. Zaczęła go powoli rozbierać, dając mu do zrozumienia, na co ma ochotę i na co jest gotowa.
- Kochanie, jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? - wyszeptał Hubert do ukochanej powoli rozpinając jej sukienkę.
- Niczego innego nie jestem tak bardzo pewna jak tego, że chcę z tobą stracić swoją niewinność. Kocham cię i to właśnie z tobą chcę przeżyć swój pierwszy raz - wyszeptała słodko dalej go rozbierając, by po chwili całkowicie pozbyć się z niego ubrań, on również rozebrał ją kompletnie do naga.
Położyli się obok siebie. Ania nieśmiało dotknęła jego męskości, która pod wpływem jej dotyku zaczęła być coraz większa i twardsza.
- Ale on się robi twardy - wyszeptała dziewczyna słysząc, jak chłopak słodko pomrukuje pod wpływem jej pieszczot.
Po chwili ośmieliła się dotknąć go swoim językiem. Hubert jęknął.
- Oooo taak, taaak śmiało kochanie, robisz mi tym dobrze - wyszeptał głosem pełnym rozkoszy.
Ośmielona tymi słowami Ania zaczęła pieścić go coraz śmielej. Robiła to przez krótki czas, by po chwili doprowadzić jego męskość do akceptowalnego stanu.
- Hubusiu, chyba on jest gotowy - wyszeptała po czym położyła się na łóżku kusząco układając swoje ciało.
Hubert uśmiechnął się do niej słodko i zabezpieczył się odpowiednio.
- Zabiorę cię do nieba, moja najdroższa - wyszeptał słodko po czym stał się z nią jednością.
Ania przez chwilę poczuła lekki ból, ale potem zastąpiła go czysta rozkosz. Zaczęła instynktownie ruszać biodrami wraz z ukochanym, objęła go udami w pasie i ramionami za szyję, by po chwili złapać z nim wspólny rytm. Wszystko trwało może kilka minut, zanim oboje odlecieli prosto do nieba we dwoje w tym samym momencie.
Hubert opadł na ukochaną i ucałował jej szyję.
- Byłeś cudowny, najdroższy - wyszeptała mu do ucha Ania liżąc go po płatku ucha, na co chłopak zareagował słodkim pomrukiem.
- Ty też kochanie, ty również - Hubert ponownie pocałował jej szyję. - Najdroższa, czy masz jakąś fantazję, którą mógłbym spełnić w łóżku?
Ania zamyśliła się na chwilę.
- W sumie bym miała... ale wstydzę się trochę - zarumieniła się lekko patrząc się na ukochanego nieśmiało
- Mnie się wstydzisz? Najdroższa... powiedz, dla ciebie zrealizuję nawet najbardziej sprośną i niegrzeczną fantazję, jaką tylko wymyślisz - wyszeptał zachęcająco całując ją po szyi, czym wywołał u dziewczyny gardłowy pomruk.
- No dobrze... Chciałabym żebyś związał mi łapki wstążką i dziko mnie posiadł - wyszeptała mu nieśmiało do ucha.
Hubert się zamyślił.
- To się da zrobić kochanie - wstał na moment i odnalazł dowolną wstążeczkę, którą po chwili związał nadgarstki ukochanej nad jej głową. - Przygotuj się na ostre branie - dodał uśmiechając się do niej znacząco, po czym bez zbędnego gadania położył się na ukochanej i wziął ją naprawdę mocno.
Ania prawie krzyknęła z rozkoszy, jednak nie mogła, gdyż w pokoju obok była jego mama. Zamiast tego wydawała z siebie słodkie jęki rozkoszy, ruszając biodrami wraz z ukochanym w jednym rytmie.
- Ochhh... taaak kochanie... taaak - jęczała słodko do jego ucha. 
W pewnym momencie poczuła jak zalewa ją fala rozkoszy. Wiedziała, że nie wytrzyma, że będzie musiała krzyknąć. Pocałowała więc namiętnie ukochanego i krzyknęła w jego usta podczas pocałunku, tłumiąc tym samym swój krzyk. Wygięła swoje biodra dochodząc i opadła na łóżko.
- Kochanie... było cudownie - wyszeptała wyczerpana wtulając się w niego.
Hubert uśmiechnął się do niej szeroko i zanurzył nos w jej szyi leżąc na niej.
- Ty również byłaś cudowna, moja boska kochanko - wyszeptał słodko i wtulił się w najpiękniejszą kobietę na ziemi, którą była dla niego wtedy Ania.
KONIEC WSPOMNIENIA


***
Kilka dni później nastał niestety ostatni dzień pobytu Iwonki i Huberta w LA. Następnego dnia mieli wracać już do Polski. Więc Ania postanowiła w tym właśnie dniu zorganizować huczną imprezę zaręczynową dla swoich przyjaciół, podczas której Hubert miał zamiar oświadczyć się swojej ukochanej. 
Przygotowania trwały już od samego rana. Nate jeździł cały czas na zakupy i dokupywał potrzebne rzeczy, w tym delikatny alkohol, a Ania z Iwonką i Hubertem biegali po kuchni jak szaleni, szykując drobne przekąski. 
- Ktoś jeszcze będzie oprócz nas? - zapytała Iwonka robiąc z Anią koreczki.
- Zaprosiłam jeszcze Julliet, byłą dziewczynę Andy'ego - odpowiedziała spokojnie zapytana.
Iwonka uniosła lekko brwi.
- Byłą dziewczynę? Dogadałyście się? Myślałam, że byłyście skłócone...
- Jakoś dałyśmy radę, łatwo nie było - zachichotała lekko Ania. - Początkowo nie chciała przyjść, ale jak jej powiedziałam, że Andy'ego nie będzie, to od razu się zgodziła... Widać jeszcze wciąż czuje do niego żal po tym co się między nimi stało - westchnęła lekko.
- Wyglądasz jakbyś miała jakiś plan - Hubert odezwał się nagle wchodząc do kuchni z zakupami, które za nim wniósł również Nate.
- A mam... chcę na nowo połączyć Andy'ego i Julliet, a przynajmniej spróbować... ale to dopiero wtedy jak już ostatecznie mój związek z Andym się rozpadnie - powiedziała zupełnie spokojnie i poważnie Ania układając koreczki na tacy.
Hubert uniósł lekko brwi.
- Mam wrażenie, jakbyś już zupełnie położyła lachę na Andym - stwierdził nagle. - Czy mam rację?
- Wiesz... biorąc pod uwagę to, że on już zupełnie przestał walczyć, wpadł w pijackie ciągi... to już mi się tak średnio chce - Ania wzruszyła ramionami. - Nie wiem, czy on jeszcze kiedykolwiek wykrzesa z siebie chociaż odrobinę inicjatywy... musi się zmienić i on dobrze o tym wie, musi zrozumieć, że nie jest pępkiem świata i żeby mnie odzyskać, musi włożyć w to trochę wysiłku, takie jest moje zdanie.
Hubert taktownie nie drążył tematu i zabrał się za pomaganie dziewczynom, także na wieczór już wszystko było gotowe. 
Juliet przyszła punktualnie, oczywiście nie z pustymi rękami.
- Nie mogłabym przyjść na taką imprezę i czegoś nie przynieść - uśmiechnęła się wchodząc do domu i witając się serdecznie z Anią, po czym wręczyła jej butelkę z winem. - Wypijemy sobie później w babskim gronie - dodała puszczając oczko do dziewczyny.
- Super pomysł - uśmiechnęła się do niej Ania i podała Nate'owi butelkę, a ten tylko przywitał się uprzejmie z Julliet i poszedł do Iwonki i Huberta zostawiając Anię samą z Jull.
- Czyżby nowy facet? A co z Andym? - zapytała patrząc się przez chwilę za Natem.
Ania usiadła na pobliskiej kanapie i westchnęła.
- Pokłóciliśmy się ostatnio i się wyprowadził... - zaczęła poważnie swoją opowieść. - Od śmierci mojej przyjaciółki wszystko zaczęło się sypać, miałam kłopoty w drużynie, pojawiły się duże ilości alkoholu... Wyszłam na prostą, ale zaraz potem Andy zanurzył się w muzyce i oddaliliśmy się od siebie... Nate, chłopak którego widziałaś, to mój dobry przyjaciel, on był przy mnie kiedy byłam już na samym dnie, byli też inni przyjaciele, ale oni na co dzień mieszkają w Polsce, więc nie mogli pomóc tak jak Nate... Więc zbliżyliśmy się do siebie z Natem i to bardzo... Łączy nas coś w rodzaju "przyjaźni z bonusem", próbujemy też żyć jak para i na razie nam się udaje... Jestem szczęśliwa, czuję się kochana, wreszcie mam to, o czym marzyłam przez ostatnie miesiące, gdy Andy miał mnie kompletnie gdzieś - zakończyła ponownie wzdychając.
Julliet przytuliła ją mocno. Wiedziała, że dziewczyna właśnie tego teraz potrzebuje.
- Myślisz, że tamten troglodyta się jeszcze zmieni? - spojrzała się na nią pytająco.
Ania tylko pokręciła głową w zaprzeczeniu.
- Nie sądzę... już tyle razy mi to wcześniej obiecywał... kiedy na początku związku, po cudownej idylli, popadł w jakieś kłopoty i zaczął pić, było tak samo - westchnęła. - Trzeźwy obiecywał, że się zmieni, by potem znowu sięgać po butelkę i robić się agresywny... Bywały dni, że uciekałam do Katie, chroniłam się tam przed jego pięściami, którymi nieraz mi się oberwało... On przychodził, obiecywał się zmienić... uwierzyłam dopiero gdy poszedł na terapię - ponownie westchnęła. - Po terapii był jak słodki, było cudownie, oświadczył mi się - pokazała Julliet pierścionek. - A teraz znowu chleje... nie wiem czy ponownie dam mu szansę - zakończyła opowieść kręcąc głową.
- Wiesz, to jest twoja decyzja oczywiście, ale ja bym mu kolejnych szans nie dawała, on to będzie wykorzystywał - powiedziała Julliet poważnie patrząc się na przyjaciółkę. - Będzie wiedział, że za każdym razem mu wybaczysz, bo go kochasz... ale tak dłużej być nie może. Szanuj się kochana, nie daj mu się, bo wpadniesz w błędne koło, a po co się męczyć, jak możesz być szczęśliwa z Natem? Widać, że cię kocha, jedno spojrzenie na niego mi wystarczyło by to stwierdzić - dodała z uśmiechem. - Jeśli masz szansę być szczęśliwa, zrób to.
Ania uśmiechnęła się smutno.
- Masz rację, jesteś drugą osobą, która mi to mówi - stwierdziła radośnie. - A teraz chodźmy do nich, bo jeszcze pomyślą, że się pozabijałyśmy - dodała śmiejąc się lekko i chwyciła Jull za rękę, by wraz z nią pójść na taras, gdzie było wszystko już rozstawione i prawie wszyscy już byli, brakowało tylko Huberta.
- Co on tak długo się szykuje? - zastanawiała się głośno Iwonka gdy Ania z Julliet weszły na taras i zajęły swoje miejsca. - Przecież to tylko impreza.
- Spokojnie, na pewno zaraz przyjdzie, może zmarudził w kibelku albo coś - uśmiechnęła się pocieszająco Ania.
Oczywiście wiedziała, co przyjaciel planuje, ale nie mogła tego zdradzić Iwonce. To do końca miała być niespodzianka.
W końcu po chwili wszedł Hubert, ubrany w elegancką koszulę i spodnie. Podszedł do swojej ukochanej i usiadł na miejscu obok niej.
- Wiesz, sporo ostatnio o nas myślałem... I wiem, że to właśnie ty jesteś tą jedyną, którą naprawdę kocham. Byłaś przy mnie zawsze, kiedy tego potrzebowałem, twój uśmiech zawsze wyciągał mnie z największego dołka, a twoje ramiona były moją ostoją gdy tylko tego potrzebowałem... - sięgnął do kieszeni i wyciągnąwszy z niej pudełko klęknął przed ukochaną na jedno kolano. - Chciałbym byś była przy mnie do końca życia, to przy tobie chcę zasypiać i budzić się... Wyjdziesz za mnie?
Zaskoczona i wzruszona Iwonka przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Poprawiła nerwowo swoją sukienkę i uśmiechnęła się do ukochanego.
- Tak, oczywiście że tak - odpowiedziała radośnie.
Wyraźnie szczęśliwy Hubert nałożył jej pierścionek na palec i wziął ją w swoje ramiona, w których teraz trzymał cały swój świat. Pocałował ją czule i słodko, po czym przez dłuższą chwilę patrzył w jej cudowne oczy.
Ania na ten widok też się wzruszyła. Miłość, jaka połączyła jej przyjaciół, cieszyła ją. Sama chciała taką otrzymać... Miała co prawda przy sobie Nate'a, ale nie wiedziała, nie była jeszcze do końca pewna, czy ona też go kocha tak, jak on kocha ją. 
Radośnie wznieśli toast za parę zakochanych. Ania kątem oka zerkała na Julliet, bojąc się, że taki widok pary zakochanych spowoduje u niej przygnębienie, ale na szczęście dziewczyna wydawała się niczym niewzruszona i radośnie rozmawiała z Iwonką.
Kolejnym punktem planu był wspólny koncert Ani i Nate'a. Zaśpiewali mnóstwo oryginalnych utworów chłopaka, oczywiście w stylu rockowym. Dziewczyna wzięła swoją gitarę i hasała po prowizorycznej scenie niczym fretka. Odkryła, że scena powoli staje się jej drugim domem, mogłaby tam być bez końca i dawać innym szczęście. Poczuła swoje powołanie i już wiedziała, że to będzie jej plan awaryjny, gdyby nie wyszło jej ze sportem tak, jakby tego chciała.
Na koniec postanowiła dać swój solowy popis. Usiadła z akustyczną gitarą na stołku barowym i zaśpiewała spokojną piosenkę, by wyciszyć wszystkich zebranych po głośnym szaleństwie:

Hello darkness, my old friend
I've come to talk with you again
Because a vision softly creeping
Left its seeds while I was sleeping
And the vision that was planted in my brain
Still remains
Within the sound of silence

In restless dreams I walked alone
Narrow streets of cobblestone
'Neath the halo of a street lamp
I turned my collar to the cold and damp
When my eyes were stabbed by the flash of a neon light
That split the night
And touched the sound of silence

And in the naked light, I saw
Ten thousand people, maybe more
People talking without speaking
People hearing without listening
People writing songs that voices never share
And no one dared
Disturb the sound of silence

"Fools", said I, "You do not know
Silence like a cancer grows
Hear my words that I might teach you
Take my arms that I might reach you"
But my words, like silent raindrops fell
And echoed
In the wells of silence

And the people bowed and prayed
To the neon god they made
And the sign flashed out its warning
In the words that it was forming
And the sign said, "The words of the prophets are written on the subway walls
And tenement halls"
And whispered in the sound of silence

Rozległy się głośne brawa jej przyjaciół. To było dla niej jak balsam dla uszu. Cieszyło ją to. Czuła radość. Chciała to robić. Muzyka to było jej życie. Jej plan awaryjny.
Gdy zeszła ze sceny, podszedł do niej Nate.
- Jestem z ciebie dumny, dałaś naprawdę świetny popis... kto wie, może kiedyś razem zawojujemy ten muzyczny świat? - uśmiechnął się do niej szeroko, by po chwili nagle wziąć ją w ramiona i namiętnie pocałować na oczach wszystkich.
Ania od razu oddała mu pocałunek kompletnie zapominając o całym świecie. Objęła go za szyję i całowała go namiętnie. Czuła się szczęśliwa, kochana. Powoli zaczynało do niej docierać, że tak naprawdę cały czas kocha Nate'a. Ale czuła, że do wyznania mu swoich uczuć musi jeszcze dojrzeć. Na razie kochała go tylko tak trochę... ale to wystarczało by zanurzać się w pocałunkach z nim.
Nie wiedzieli, że całej tej scenie przyglądał się lekko wstawiony Andy. Przyszedł do Ani, by spróbować jeszcze raz się z nią pogodzić. Jednak gdy zobaczył, jak Nate ją całuje, a ona się nie stawia, zrozumiał wszystko. Dotarło do niego, że ukochana wcale za nim nie tęskni, że cała ta sytuacja to jest także jego wina, że on też zawalił sprawę. Po cichu wyszedł z podwórka i zamknął za sobą furtkę, po czym poszedł do domu kompletnie załamany.

Rozdział 7 - Punching Bag

  Następnego dnia po przyjęciu zaręczynowym przyszedł dzień wyjazdu Iwonki i Huberta. Ania postanowiła odwieźć ich sama, gdyż Nate miał dużo...